środa, 31 stycznia 2018

Zachować ego?

0 komentarze
Pytał (nr 1) „duszy czy da się jakoś uratować ego przed nicością tak aby gdzieś mogło żyć swoim życiem.
Nie. Dusze nie tworzą się w ten sposób, on też nie może z tego poziomu nawet spróbować. Jest opcja aby ego przekuć na demona co oczywiście wymaga użycia magii ale jest to bardzo trudne aby to zrobić dobrze, poza tym demon musi być do czegoś przywiązany, musi się czymś żywić, bez tego umrze. Wtedy i tak nie moglibyśmy już być razem, a koniec końców i tak bym umarł.
Więc to rozwiązani nie jest zbytnio kuszące.


Ponoć w którymś poprzednim życiu stworzył demona ale później demon został zniszczony chyba przez inne dusze. Tylko tyle wiem.




~~~~~~~
Kiedyś wydawało się to takie realistyczne, a teraz jest odległą baśnią powodującą tylko zażenowanie.

poniedziałek, 22 stycznia 2018

Szacunek, który pozwala odkryć inną drogę

0 komentarze
Dusze są okrutne skoro skazują ego, swoją kreację na nicość.
Takie jest moje zdanie.
Rozumiem, że patrzą na to zupełnie inaczej. Dla nich jest to dawanie nam spokoju (peace), dla nich dobre, w końcu nie będziemy cierpieć, zapadniemy się w ciszę i odnajdziemy spokój... Pierdoły!
Dla ego jest to absolutna śmierć, niezwykle okrutna, nie ma w niej nadziei, szczęścia. Jest tylko ten cholerny spokój. Nasze myśli się rozpadają, wyciszają, a na końcu my też się rozpadamy. Ponoć część nas zostaje zapisana / ma wpływ na podświadomość, niby coś ale nas już jako osobowości nie będzie. Ponieważ w nicości w końcu się rozpadniemy to nie to nie ma stamtąd powrotu.

W jaki sposób ja jako ego mogę to zaakceptować? Mogę.

Nie dlatego, że jest to dobre, nie ma dla mnie w tym nic przyjemnego. Wydaje mi się, że w obliczu takiej prawdy (zakładając, że ego zaakceptuje tę prawdę) są dwa wyjścia z którymi też się zmierzyłem. Jeśli ego jest słabe może się wtedy po prostu rozpaść, w końcu nie czeka go żadna „dobra prawda” na końcu.
Wtedy dana osoba może doznać oświecenia, albo czegoś bardzo podobnego, ale na pewno będzie znacznie bliżej go. Jeśli ego jest silne może zwalczyć te myśli, pokazać, że w gruncie rzeczy dusze mimo iż żyją wiecznie to są okrutne, nie ma sensu iść im na rękę, nie są tego warte. Możemy żyć swoim życiem, tak jak chcemy, mamy pełne prawo do tego. Wtedy ego wygrywa i zostaje, silniejsze niż wcześniej.

Ego może też negocjować częściowe zmiany aby tylko uchować się przy życiu.

Ja wybrałem trzecią opcję. Uważam się za silne ego i mam możliwość rozumienia wielu rzeczy ale to nie zrozumienie pozwoliło mi wybrać coś innego.
Był i jest to Szacunek do mojej świadomości lub duszy, nie wiem dokładnie czym jest ale tamta świadomość przeżyje moją śmierć. Zrozumiałem, że nie ma dla mnie forever, „wiecznie”/

W żaden sposób nie umniejsza to moich praw do tego życia. Jednak on mnie zawsze szanował, nie zawsze było dobrze, było też wiele zła i walki przeciwko sobie ale zawsze miał do mnie Szacunek więc i ja mam go dla niego. Nie do końca rozumiem czym jest ale może właśnie to znaczy, że jest prawdziwy. Kiedy razem zaczynaliśmy drogę (na moje ramy i kształt największy wpływ miała próba samobójcza) przyrzekliśmy sobie szczęście, tak było, że mamy dotrzeć tam razem nawet po trupach, wszystkich.

Teraz gdy znam prawdę właśnie przez Szacunek jestem w stanie dokonać takiego wyboru. Nasze prawdziwe szczęścia są po prostu inne. Dla mnie jest to killing, mording i destrukcja. Raczej nie otrzymam tego w rzeczywistości ale będę to miał w postaci wizji Solemn Hour, może będzie trwać nawet dłużej, tyle ile będzie potrzeba, tyle ile dam radę, będę miał też śmierć o jakiej zawsze marzyłem. Do tego czasu chcę zrobić jeszcze parę rzeczy. Nie wiem ile mam czasu ale raczej nie więcej niż 5 lat, do 30 roku życia, bo wtedy będzie podsumowanie i koniec, mój. Może nastąpi on wcześniej.
Nie cieszy mnie ta wizja ale osiągnę swoje cele. Wiele moich marzeń np. o mojej Battle Queen już raczej się nie spełni. Bo znalezienie takiej dziewczyny, która w dodatku była by w stanie zrozumieć mój wybór i moją śmierć jest właściwie niemożliwe, taka osoba może nawet nie istnieć.

Poza tym czułbym się hujowo jakbym miał ją zostawić i odejść.
Nie niszczę jeszcze nadziei na taką osobę bo po prostu chcę ją mieć. Chcę pozostać sobą do końca, do swojej ostatniej bitwy. Pewnie zmiany nastąpią, bo wciąż się rozwijam i expie ale chcę jak najbardziej pozostać sobą.

Niektóre marzenia, nawet takie dość odległe i niewyraźne też odchodzą, sporo zostawię i sporo zrealizuje ale np. nie będę miał Battle Queen, będę bez towarzyszki życia, na starość nie wrócę do wspomnieć bo mnie kurwa nie będzie..., nigdy nie będę miał dzieci, nigdy nie usłyszę „tato”, nie przytulę ich, nie będę też miał możliwości widzieć tego całego aspektu z tym związanego, możliwe, że nie zdążę mieć domu swoich marzeń ale będę próbował, czasu akurat na to może wystarczy.

Ciężko mi o tym myśleć i pisać.
Nawet nie myślałem, że gdzieś tam w głębi chcę albo chciałem... dzieci. Sam nie do końca rozumiem jak mogę się na to godzić.
Dla niego prawdziwym szczęściem będzie oświecenie. Wiem, że gdy napisze wszystko od nowa to znajdzie prawdziwe szczęście.

Yver sprowadziła na mnie śmierć i zniszczyła część moich marzeń ale nie jestem na nią zły, szczęśliwy też nie jestem. Jednak dzięki niej znam prawdę.

Przez szacunek i obietnicę prawdziwego szczęścia dla nas obu jestem w stanie dokonać takiego wyboru.

Gdyby wziąć pod uwagę moje skille mógłbym jeszcze wymazać całe zdarzenie z pamięci i żyć tak jakby nic się nie stało ale mam szacunek do niego i mimo iż jestem chciwy to jestem wierny swoim zasadom i wdzięczny za to wszystko co mi dałeś.

On bardzo chciałby abym mógł żyć ale też stara się zrozumieć. Jeśli jest tą duszą, z którą rozmawiałem to i tak przez wzgląd na to kim był dla mnie mam do niego szacunek, a jeśli to jaki jest jest efektem nie tylko tego, że nie pamięta siebie ale też efektem tego jaką naprawdę jest duszą to nawet chętnie dla niego umrę.

Tak czy inaczej nie możemy iść wiecznie razem.

Po przekuciu psychiki on będzie inaczej na wszystko patrzył, nie będzie o mnie myślał tak jak teraz, może nawet będzie myślał o mnie źle, nie wiem, ale nagroda jest warta tej ceny.

Dusze patrzą na ego prawie jak na śmieci, nie chciałbym aby on był taki sam. Miło by było gdyby po mojej śmierci wciąż mnie cenił, bo ja go zawsze ceniłem, dzięki niemu mam łatwiejszy dostęp do tych wszystkich skilli.

Gdybym był zwykłą osobą i nie miał chęci zabijania i wspaniałej śmierci, a tylko standard życia to właściwie nie zostały by mi żadne marzenia. Dlatego istnieją dwie opcje wyboru. Ja wybrałem po prostu taką która nie istnieje, a jednak ją znalazłem



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Brzmi nawet dobrze... co może pójść nie tak?