piątek, 29 listopada 2013

0 komentarze
Czas wykorzystać moją energię, moje nastawienie, moje możliwości. Czas jasno określić cele, nadać im szczegóły i zacząć wizualizować moje marzenia.
1. Wyznaczyć cele
2. Nadać im szczegóły
3. Wizualizować, codziennie, czując
4. Wytrwałość
5. Skupić się na plusach
6. Zwycięstwo

To mój świat, to moje reguły "Spójrz na dłoń, na skórę, żyły, paznokcie, zamknij oczy i poczuj jak zaciskasz ręce na kierownicy samochodu, poczuj jak jedziesz".

Wszystko mogę zmienić, wszystko.
Wszystko mogę wygrać, wszystko.
Nawet prawdziwą miłość.
Nawet telekinezę, taką silną, 37 ton siły.

BĘDĘ SZCZĘŚLIWY

W końcu przypomniałem sobie gdzie to wszystko się zaczęło. Szczęście. To właśnie był mój wybór. Teraz czas aby nadać mu szczegółów.

---
Negocjuję teraz z moimi osobowościami czy są w stanie stanąć razem dla prawdziwego szczęścia. "2" jest na tak bo ona chce tylko wypełnić pustkę czymś prawdziwym.
"Psychopata" był trudniejszy w negocjacjach ale dałem radę. Zaakceptował mój wybór w zamian za świetny sprzęt do zabijania. Najlepszy!
"Ja" też się zgadzam.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
To pierwszy raz kiedy wszystkie moje osobowości ustawiły się w jednym kierunku, ciekawe uczucie, taka chwilowa wewnętrzna spójność i jedność. Brzmi fajnie ale w rzeczywistości nie ma aż takiego znaczenia bo i tak w danej chwili kontroluje mnie tylko jedna osobowość.

niedziela, 27 października 2013

Pustka jeszcze jeden raz...

0 komentarze
Czy robiąc to co teraz robię, czyli spotykam się z dużą liczbą osób, ciągle nowe kontakty, działanie w branży mlm nie powoduje tego, że "płacę" coraz więcej sobą? W końcu tyle się zmieniłem na lepsze, czuję, że żyję ale czasami chociaż nie wiem dlaczego odczuwam jakąś pustkę, a pustka tego typu należała do osobowości nr 2, a ja teraz jestem jedynką. Jednak ją odczuwam. Może to tylko efekt zmian, może nic nie płacę a pozbywam się zbędnych rzeczy, które mnie ograniczały? Nie wiem skąd ta pustka, która obecnie głównie pojawia się wieczorami.

Czuję zmiany także w nastawieniu do niektórych rzeczy, które były raczej ok. Czy to tylko zmiany czy może tracę części siebie, które też dawały mi radość, a teraz na mojej drodze do celu po prostu odchodzą? Bo niby skąd ta pustka? Co jeśli się powiększy? Czym ją wypełnię? Krwią? Rozpaczą? Szczęściem? Sukcesem? Ciekawe czy moja energia jest jakoś związana z tym czym "płacę"? Mimo iż jestem dość uzależniony od energii to ona sama jest dość niezależna choć też mogę na nią wpływać.

Obawiam się tylko tego, ze moja pustka może stać się dla mnie zbyt wielka, a wtedy rozpacz albo osobowość nr 3 wkroczy do akcji bo ona nie ma takich problemów. Więc jak powstrzymać pustkę? Mógłbym ją wypełnić, tak jak wcześniej np. graniem ale to nie wystarczy.
Powinienem znaleźć coś czym ją zastąpię, coś mocnego, silnego i energetycznego. Miłość! ha ha ha... To nie zadziała i nie podoba mi się ten pomysł, w końcu nie znalazłem jeszcze prawdziwej Battle Queen. Może jakieś sukcesy czy dążenie do celu wystarczy, przynajmniej na jakiś czas...

To jest wręcz niesamowite, 3 osobowości, skomplikowane, żądza krwi, wszechstronność i jeszcze pustka, że też to wszystko się pomieściło?

Może to tylko efekt chwilowego spadku formy, może to efekt zmian, może to cena za oddawanie "siebie".
Aby tylko mną nie zawładnęła. Nie pozwolę ci na to! Zginą wszyscy inni przede mną!
Wiem...
Jednak chcę wygrać  całościowo, razem z wami wszystkimi.
Musimy dać radę.

środa, 11 września 2013

Kolec na róży

0 komentarze
Trochę smutne jest gdy idę przez to życie i robię teraz to co robię i nawet mam wokół sporo ludzi to jednak nikt z moich najbliższych (są w ogóle takie osoby?) nie stoi po mojej stronie. Trzeba być silnym aby móc wygrywać gdy nie ma kogoś bliskiego kto mógłby Ci pomóc. Trzeba korzystać z możliwości innych osób, które idę w tym samym kierunku co ja. Chciałbym mieć kogoś bliskiego z kim mógłbym teraz o wszystkim pogadać ale nie mam co liczyć, że teraz nagle pojawi się taka osoba, mogę co najwyżej stworzyć sobie Tulpę ale nie chciałbym kolejnej osobowości w mojej głowie. Jednak gdy wygram 'samotnie' to  czy w ogóle będę chciał i potrzebował wtedy jakiejś drugiej osoby? Wtedy może nawet potrzeba partnerki zniknie bo będę chciał sam cieszyć się swoim zwycięstwem, które osiągnąłem tylko dzięki sobie. Samotność... ciekawe czy kiedyś zniknie?

Może "zniknie" tak jak miłość. Było by to nawet wygodne... chociaż smutne.
Bez uczuć... bez potrzeb względem innych...
Czysty chaos z dodatkowymi możliwościami. Zimny Battle Master? Czy stracę kolejną część siebie? Jeśli wygram to mogę zapłacić taką cenę, w końcu i tak byłem blisko swojej "życiowej" śmierci.

Tylko gdzie jest granica po której przestanę być sobą? 3 osobowości to zawsze jakiś plan awaryjny ale to nie jest takie proste. Jesteśmy razem tu i teraz. Wygramy aby móc zrealizować swoje cele, aby móc być szczęśliwym. "Sami" czy z innymi, bez względu na "rany" damy z siebie wszystko.

poniedziałek, 9 września 2013

Uczucia....

0 komentarze
Ależ jestem bezduszny. Brak mi empatii względem rodziny. Siostra dostała jakiegoś guza złośliwego piersi, a ja słysząc to nawet się nie wzruszyłem. Operacja, chemioterapia, załamany głos mamy, a ja tylko myślę o tym jak utrudni mi to moją pracę bo miałbym pomagać siostrze w krakowie, a ja nie mam na to ochoty. Tyle tu walczę a niby teraz miałbym to przerwać?

Nie ma we mnie zbyt wielu uczuć do rodziny. Po tym jak zamroziłem miłość w sobie to każdy musi sam zasłużyć na moje uczucia i odczucia, a oni nigdy tego nie zrobili, oni uważają, że to im się należy. W sumie nie wiedzą, że powinni na to zasłużyć. Teraz mama mówi mi o tym żebym pomyślał co jest w życiu ważne... Taaaa..... Bo siostra będzie potrzebować psychicznego wsparcia... Ciekawe gdzie było moje wsparcie gdy chciałem się zabić, gdy upadłem zrozpaczony. Nie było z ich strony wsparcia, w sumie o tym nie wiedzieli ale nie chciałbym pomocy osób takich jak oni, ludzie, którzy pokazali mi tylko to, że kasa jest w życiu najważniejsza. Pomóc siostrze... dlaczego? W ogóle dlaczego oni są nagle tacy uczuciowi? Nagle rodzina jest najważniejsza? No kurwa w porę się zorientowali.

Bo może umrzeć? Każdy kiedyś umrze, pytanie co zrobimy do tego czasu. Ech i tak to wszystko skończy się chłodną kalkulacją co i jak się opłaca bo nie zamierzam okłamywać siebie, że im się należy.

piątek, 6 września 2013

Zmiana osobowości

0 komentarze
Po tym jak firma spowodowała kolejne opóźnienia nie wytrzymałem. Już nie miałem siły dalej walczyć gdy one nie potrafili zrobić tego co było dla mnie bardzo ważne po raz kolejny. Moja osobowość załamała się, łzy zaczęły płynąć z oczu, nawet przestało mi się chcieć, byłem na nie. Czułem jak cała energia ze mnie uchodzi. Będąc ~załamanym zmieniłem osobowość na ~bezduszną środkową. Powiedziałem niech mnie przejmie bo już nie mogę. Po zmianie ta osobowość mnie opierdoliła ale już właściwie nie czułem, wszystko przeminęło... i to co złe, smutne i to co dobre, chęci, nastawienie. Dzięki temu byłem w stanie pójść na szkolenie ale czułem, że jestem inaczej nastawiony, inaczej działam.

Dziś rano dalej ta ~druga osobowość rządziła i wyglądało to kiepsko... Rzucić firmę XX? Przecież nie zachowują się porządnie itd.

Pomedytowałem, przekonując siebie, że aby osiągnąć swoje cele muszę odnieść tu sukces, choćby dlatego, że właściwie nawet porządnie nie spróbowałem, a nagroda jest wspaniała. Taki jest mój wybór. Nie było łatwo ale całą medytacje utrzymałem w tym pozytywnym nastawieniu. Zależało mi aby osobowość nr 1 powróciła bo bez jej energii nie byłbym w stanie umawiać spotkań ani ich prowadzić. Z pół godziny po medytacji poczułem zmianę myśli. Nagle znów uwierzyłem, że wygram. Co prawda muszę znów naładować się energią ale osobowość powróciła. Poczułem, że właściwie była martwa przez ten jeden dzień. Ucieszyła się, że żyje.

Zmiany osobowości, a może tylko wyłączenie uczuć? Obstawiałbym zmianę osobowości bo zbyt wiele się zmienia gdy to się dzieje. Przejście jest średnio płynne i chwilę zajmuje, przełączanie się na żądanie nie jest takie proste.

Dobrze, że udało mi się powrócić, teraz wygram.

środa, 4 września 2013

Bliżej krawędzi

0 komentarze
Ciężar psychiczny jest duży, idę na krawędzi. Ryzykuję tak wiele. Mogę za to poczuć oko bitwy w tych "czasach pokoju", tę niepewność kolejnego starcia. Mogę poczuć to, że gdy potrzebuję kogoś aby móc swobodnie pogadać i powiedzieć o wszystkim to nie ma takiej osoby.

Żeby to wygrać ryzykuję sobą i innymi. Żeby to wygrać muszę stać się Battle Masterem.
Cieszę się, że będę musiał się z tym zmierzyć, że poczuję to wszystko.
Poczuję... Ha Ha Ha... To świetnie!
Chwila życia jest warta więcej niż lata powolnej pustej śmierci.

Wybór którego dokonałem, życie którego już nie przeżyję tak jakbym to zrobił nie wykonując tego wyboru. Czy wybrałem dobrze?
Przecież na tej drodze możesz skosztować wszystkiego co pragniesz i jeszcze zwyciężyć te wszystkie swoje cele które w pewnym momencie były już bardzo daleko.
Masz szansę wygrać wszystko, tak trzeba ostro walczyć, tak trzeba robić wyrzeczenia, tak trzeba używać wszystkich możliwych chwytów, tak walka potrafi boleć.. czujesz to prawda?
Tak możesz wygrać wszystko.
Tak to zależy od ciebie.
Zrobię to! Będę walczył! Chcę zwyciężyć! Wszystko albo nic. Całe szczęście, że wciąż mogę zdobyć wszystko.
Dam radę!
               Zwyciężę!

wtorek, 3 września 2013

Zmagania

0 komentarze
Ciekawe... czy wytrzymam...
Czuję się trochę samotny na tej drodze, chyba brak mi kogoś bliskiego...
Jakie to ma znaczenie? I tak muszę walczyć.

Jeszcze dalej, jeszcze szybciej, muszę zacząć wygrywać bo już na to czas.
Energia... nieskończoność... czas...
Muszę jeszcze raz zagrać va bank, jeszcze raz pełną energią. Skąd to wezmę? Teraz już nawet nie będzie drugiej szansy. Jeszcze trochę z pełną mocą. Razem z "nami". Zróbmy to. Musimy wygrać. Nikt z nas nie będzie żył wiecznie. Zróbmy to! dla Nas! Chcę krwi! Chcę energii! Chcę zobaczyć swoje zwycięstwo!
Chcę poczuć jeszcze raz to wszystko.
Zrobię to.

Jeśli przegram to koniec...
Jeśli wygram to wygram wszystko na czym mi zależy. Wygram siebie.
Znów na krawędzi? Wznów w rozdarciu? HaHaHa       Nie patrz tak na mnie!... Pustka...

Dobra, zrobimy to jeszcze raz dla ciebie. Pokaż nam że ma to sens.
Cała energia Twój cel.
Pokaż nam zwycięstwo!

Razem do celu

poniedziałek, 2 września 2013

Krok dalej

0 komentarze
Jeszcze jeden krok dalej. 2 rzeczy naraz XX i YY. To najwięcej ile mogę uciągnąć zachowując przy tym najwyższy poziom profesjonalizmu. Ponieważ robię to aby osiągnąć swoje cele i marzenia to warto je jasno określić. Dokładnie 29.05.2014 moje osiągnięcia to:
-7200zł pasywnego dochodu na miesiąc
-kapitał wolny 10000 zł
-będę prowadził szkolenia dla swoich ludzi
-stworzę dobry zespół zgranych ludzi
-szeroka wiedza z tego czym się zajmuję
-wysoka skuteczność w biznesie XX 5/10 i YY 9/10
-będę sobą (?) co to tak naprawdę znaczy? Battle Master!


-------
Skrzynka wódki dla Henka...
No no nieźle, założyłem się, że wygram. Trudno określić ile czasu będę potrzebował ale zrobię wszystko aby wygrać!
Pokażę im, że dam radę, samemu idąc swoją drogą jestem w stanie osiągnąć sukces. Czy moja droga jest teraz najlepsza? Pewności nie mam ale wybrałem swoją drogę i idę nią na 100%. Wygram bo taką podjąłem decyzję.

Kontakt z rodzinką chyba jeszcze bardziej podupadł po tych wszystkich rozmowach.
Czas pokaże czy podjąłem dobre decyzje ale dokonałem swojego wyboru.

sobota, 20 lipca 2013

0 komentarze
Czyżbym zapomniał o własnych uczuciach? Przecież nie można liczyć na ludzi... Po co w ogóle próbować? Stawiać na innych.... to bez sensu. Chyba stałem się zbyt miękki.

Nic się nie zmieniło...
Ha Ha Ha znów... i co z tego? Gra i tak będzie trwać. Muszę po prostu postawić na siebie, tak jak zawsze. To może i dobrze mieć tylko siebie? I teraz te wszystkie miłe uczucia do innych zginą jeszcze jeden raz mmmmm.............

KILL THEM ALL!

Znów te uczucia, he he he. tak blisko.
Tęskniliśmy
I cała praca nad byciem kimś bardziej normalnym, kto może nawet będzie pomagał innym poszła w pizdu!
All darkness is here again and it makes me smile. Ha Ha Ha

Wspaniała energia, wkrótce nią przesiąknę.
Zagrajmy więc w tę grę gdzie liczy się pomoc innym będąc demonem.
Będzie zabawnie.

Serce mi przypomina, że muszę korzystać z życia.

Teraz zagramy na moich regułach.



~~~~~~~~
Po prostu pewne osoby (Jaro, Vivien* i kilka innych) nie spełniły pokładanych w nich nadziei i wcale nie były to jakieś wielkie wyzwania, te osoby ot tak poddały się same z siebie co także utrudniło mi realizacje moich planów.

piątek, 19 lipca 2013

I w dół

0 komentarze
Skoro się sypie to warto to upamiętnić?
Pierwszy tydzień był wspaniały, determinacja, orientacja na cele, ukierunkowana energia. Wspaniałe zwycięstwo nad sobą, nad każdą z obaw, nad każdym ograniczeniem. Zrobiłem rzeczy których nigdy bym nie zrobił i właśnie dlatego jestem z tego wyboru i wytrwałości dumny. Zakończyło się po siedlacach w środku nocy (a w siedlacach nawet ugrzęźliśmy samochodem) gdzieś w Międzyrzecu... Piękna cicha noc, jakiś żul próbował się przemieszczać, policja zainteresowała się mną i nawet ogrzałem się w ich samochodzie gdzie chwilę pogadaliśmy o łowieniu ryb i szermierce. Później pojawił się gość pracujący na budowie który, z chemii mógłby być profesorem. Tyle trudnych sformułowań, a on je wszystkie znał, łączył i próbował mi wytłumaczyć. Później po ok 1,5h snu na stancji i jakieś 1h lekkiej drzemki w autobusie ruszyłem z pełną energią na zajęcia, a później dalej do walki. Jak jeszcze czekałem w międzyrzecu to wyciągnąłem notatki i zacząłem planować najbliższe dni.

Kolejny tydzień, spotkania, nauka, forum, full force. Po zwycięstwo. Nawet dziekana ściągnąłem na forum. Było ok. 3 tydzień właśnie trwa. Wtorek, wszystko się zaczęło, wszystko się posypało, 3 spotkania tu, 3 spotkania tam, 4 inwestycje w plecy, szereg innych osób też zawiodło. Wszystko padło, nawet Jaro.... i myszka. Zabawne. Przegrałem?

Walka nigdy się nie kończy co najwyżej battleground zmienia.Czy się poddam? Jeszcze nie. Choć bez energii i tak nie będę mógł walczyć. Muszę wygrać jeszcze ten jeden raz. Dla siebie, dla nas.

Bow down or draw your sword!

piątek, 12 lipca 2013

Dobry wybór?

0 komentarze
Nawet jeśli się pomyliłem wybierając tę drogę to jaka była tak naprawdę alternatywa? Żyć dalej i powoli wsiąkać w szarą rzeczywistość?

Ten wybór, ta droga spowodowała, że czuję że żyję. Czy to będzie mnie kosztować jakieś pieniądze? Czy pieniądze maja znaczenie? Jeśli świetnie się bawię i osiągam sukces pokonując swoje słabości to czy ma to konkretną wartość pieniężną? W końcu coś czuję, a to chyba jest dla mnie najcenniejsze. Nawet moja osobowość nr 3 jest jakaś bliższa. Czuję się lepiej. Wszystko jest doświadczeniem. Na tej drodze pole bitwy jest niesamowite, zmienia się, wciąż pojawiają się nowe wyzwania i pojedynki. Wciąż muszę pokonywać siebie, wciąż muszę wygrywać. Muszę iść naprzód bo tak wybrałem.

A jeśli przegram?
"Lepiej żyć jeden dzień jak lew niż sto dni jak owca"

Ile byłem w stanie "dać" za zwycięstwo? Za pokonanie siebie? Za osiągnięcie swoich celów? Za posiadanie odwagi i motywacji aby o nie walczyć?

Dałbym wszystko. Lepiej walczyć z całych sił choć przez chwilę niż czekać wieczność na idealny moment. Życie jest warte tyle ile dowodząca nim osoba.

Wygram bo tak wybrałem.
Będę żył swoje życie. Będę panem swojego losu choćbym miał samotnie przejść przez bramy piekieł. Będę walczył i wygram.

poniedziałek, 8 lipca 2013

"Inna"

0 komentarze
Przed wyjazdem na szkolenie, tuż po tym jak się na nie zdecydowałem dziewczyna, która jest moim pewnym wyobrażeniem i czasem korzystam z jej (tej) wizji aby ktoś mnie przytulił lub potowarzyszył. Choć ta wizja nie jest jakoś bardzo dokładna. Po decyzji "pojawiła się" i zaczęła się serdecznie śmiać mówiąc, że w końcu się spotkamy. Trochę mnie to rozbawiło o zastanowiło. Czy naprawdę tak będzie? Nawet teraz mówi mi, że tak choć nie pytałem jej. Fajnie. Jeśli to prawda.

Jeśli decyzja o pojechaniu na szkolenie zmieniło wszystko, całą moją przyszłość to... hmm... to trzeba to teraz wykorzystać. Całe zwycięstwo jest w zasięgu mojej dłoni. Sięgnę po nie.
Zmiany to jedyna pewna rzecz, trzeba z nich korzystać.

A jeśli przegram? Jeśli dasz z siebie wszystko to wygrasz... siebie!

wtorek, 18 czerwca 2013

Wyprostowana motywacja

0 komentarze
Zrozumiałem pewną ważną rzecz.
Mówiłem, że mam problem z motywacją, ale to nie prawda. Mam ogromną motywację. Błąd, który popełniłem to niejasne wyznaczanie sobie celów. Nie wyznaczanie im terminów, jak i ogólny ich opis. Teraz to rozumiem i wykorzystam to wiedzę. Konkretne szczegółowe cele, konkretne terminy, konkretne wyniki.

Zacząłem działać, cel stał się jasny i z określoną datą. Ponieważ wszystko jest jasno ustalone i widzę w tych działaniach sens to cała moja energia jest ukierunkowana na zwycięstwo. Budzę się rano i wiem, że dam z siebie wszystko. Wiem, że muszę zwyciężyć, muszę wygrać. Tu nawet nie ma najmniejszej rysy wahania czy wątpliwości. Muszę wygrać, wiem to, chcę tego i robię to. Nagle wszystko inne przestaje mieć znaczenie, uprzedzenia, niechęci, wątpliwości nie mają miejsca.

Tak zachowuje się prawdziwy Battle Master!

Wszystko albo nic?
"Nie można być trochę w ciąży"
idea jest bardzo podobna. Takie nastawienie zapewnia użycie maksymalnej mocy aby osiągnąć cel. Czy jest ryzykowne? Czy ryzykujesz więcej (czas, pieniądze, inne możliwości) gdy działasz połowicznie? Myślę, że skupienie się w całości na jednym celu pozwala być znacznie skuteczniejszym ale czy działanie wszystko na jedną kartę jest dobre? Jeśli naprawdę widzisz sens i wkładasz w to całego siebie to ma sens. Dlaczego? Bo jeśli w coś naprawdę wierzysz to jedynym wyjściem jest zwycięstwo ponieważ twoja wiara zmienia rzeczywistość na taką, która pozwala odnieść ci sukces.
Ale co z innymi rzeczami w tym czasie? Czy ich nie stracisz? Czy one są naprawdę ważne? Jeśli naprawdę są ważne to o nich nie zapomnisz ale są rzeczy ważne i ważniejsze.

Czy jest coś do czego się bardzo przywiązujesz? Do zwycięstwa!
Gdziekolwiek, jakkolwiek aby z satysfakcją.
Jeśli naprawdę walczysz to wygrywasz już wtedy.

Sam wiesz jak się czujesz gdy cała energia skieruje się na coś.
TO STANIE SIĘ RZECZYWISTOŚCIĄ.
Energia jest nieskończona i możesz to wykorzystać. Robienie tego to wspaniałe uczucie, jedno z najwspanialszych.

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Gdy koszmar wyłania się zza maski

0 komentarze
To było bardzo ciekawe.
Odkryłem wiele kart przed właściwie dwójką obcych mi osób. Poznaliśmy się 1 dnia i tego samego ich otwarte umysły i nastawienie spowodowało, że zacząłem mówić więcej o sobie. Nie wiedziałem czy dobrze robię ale przychodziło mi to z łatwością.
w pewnym momencie lekko się wahając powiedziałem im o moim ~rozdwojeniu psychiki. Jako, że była no to nie mogłem obserwować ich twarzy. Szybko gość powiedział, czy ta 3 osobowość to psychopata, a ja potwierdziłem.
Tylko nakreśliłem cechy tej osobowości starając się używać ogólnych i "bezpiecznych" słów.

~Zasnęliśmy~

Kolejnego dnia postanowiłem, że będę kontynuował i nie wycofam się z tego tematu.
Dziewczynę zainteresował "psychopata". Przyznała, że wzbudziło to jej obawy i było to po niej lekko widać. Opisując go możliwie okrężnie ale nie kłamiąc i wyraźnie podkreślając, że go lubię i ma on mnóstwo wspaniałych cech. Widać było po niej rosnące obawy, a zwłaszcza, że mam takie pozytywne nastawienie do tego.
Wydawało (?) jej się, że w końcu skoro jest dla mnie taki wspaniały to przejmie on nade mną kontrolę. Dopiero gdy powiedziałem, że chcę uczynić osobowość nr 1 "podstawową" silną i na niej się opierać to było widać promyk nadziei na jej twarzy, że może nie jest aż tak źle. Jednakże gdybym nie był w maksymalnym stopniu powściągliwy w jego opisie to jestem pewien, że uznała by mnie za totalnego psychola mimo iż to "ja" z nią rozmawiałem. miała na początku w ogóle problem aby w te osobowości uwierzyć ale było to spowodowane brakiem z mojej strony mówienia o pewnych rzeczach ale później uwierzyła.

Rozmawiając z tymi ludźmi byłem sobą!~no do pewnego stopnia aby ich nie przerazić kim tak naprawdę mogę być i do czego jestem zdolny. Ogółem byli zaskoczeni, że pod tą maską jest taki mrok gotów do ataku.

Byli to obcy ludzie, z którymi spędziłem 2 dni. 2 wspaniałe dni pełne rozwoju osobistego. Skorzystaliśmy na tym wszyscy. Było to ryzykowne ale zakończyło się świetnie jednak było to troszkę... głupie? brawurowe!
Opłaciło się ale nie powinienem tego próbować robić, przedstawiać prawdy nawet w wymijających słowach bo budzi to lęk. Panienka podała dobry przykład "co byś pomyślał o osobie, która by do ciebie przyszła i powiedziała, że chce cię udusić"? nie kojarzy się dobrze... a co jakbym nie owijał w bawełnę? To chyba oczywiste.

A teraz będę współpracował z nimi... Ha Ha masakra... ale dzięki temu czuję się przy nich dobrze. Czy musiałem wyjawiać osobowości aby dobrze się z nimi dogadywać? Nie. Czy zrobienie tego dało mi coś? Tak, zweryfikowałem reakcje na nagle zmieniającą się rzeczywistość. Czy zrobiłbym to na inny ludziach w przyszłości? Wolałbym nie. Czy było warto? TAK Czy ta ich wiedza może mieć negatywny wpływ na naszą relację? Raczej nie. dlaczego? Bo miałem dość czasu aby zamknąć temat tworząc go pełnym. Ważne jest też to, że były to osoby z otwartymi umysłami.

Było ryzykowanie ale BYŁEM SOBĄ! Było warto

TOTAL VICTORY



~~~~~~
Jednak z nimi nie współpracuję, ale ze względów zupełnie nie związanych z moimi osobowościami. 
Teraz bycie sobą jest dla mnie znacznie prostsze, nie odkrywam kart tak jak wtedy ale mam odwagę być taki jak chcę. Gdybym wtedy nie zaryzykował prawdopodobnie nie byłbym w stanie tak szybko się zmienić. Teraz moja "pierwsza" osobowość nie używa dodatkowej maski tak jak wcześniej, teraz ma dość sił aby być sobą i się w  pełni rozwijać.

A czy Ty miałeś kiedykolwiek odwagę być przez chwilę wśród innych ludzi prawdziwym sobą? Zobaczyć jak reagują gdy nie masz codziennej maski?

niedziela, 9 czerwca 2013

Sen czy wizja...

0 komentarze
Siedzę na ławce w piękny jesienny dzień. Widzę wszystko z tyłu ławki. Z przodu świeci łagodnie ale jasno słońce. Najpierw siada Jaro i gadamy o czymś, śmiejemy się, gestykuluję. Jaro znika, pojawia się Vivien*, mówi coś do mnie, wstępnie wtula się we mnie. Czuję jej ciepło. Po chwili znika. Wstaję z ławki, jest już wieczór choć słońce wciąż pięknie i jasno świeci, robi się lekko pomarańczowo. Na przeciw ławki stoi drzewo, zwykłe, liściaste. Wiatr lekko szumi w jego liściach. Jest pięknie, jestem jednak sam, wiem, że muszę iść naprzód, muszę walczyć. Ogarnia mnie smutek i łzy lecą z oczu ale nie rozpaczam. Wiem, że muszę iść naprzód. Jestem ubrany w czarny płaszcz i mam przy sobie Dwa Miecze. Czuję, że coś się skończyło i nigdy nie wróci. (nawet jak to piszę to smutek mnie ogarnia).

Miałem tę wizję już dawno temu ale wciąż ją dobrze pamiętam. Czy była to przyszłość, czy teraz już teraźniejszość?
Nawet nie wiem czemu to teraz zapisuje... i czemu wciąż czuję tyle smutku gdy myślę o tej wizji? Przecież nie jest zła.
Czyżbym naprawdę przywiązał się do tej przeszłości z tymi osobami i żałował że już raczej nigdy się nie powtórzy? Czy na pewno się nie powtórzy?

Wiem jedno. Bez względu na wszystko muszę wziąć swoją "broń" i iść naprzód doceniając jednocześnie teraźniejszość.

środa, 22 maja 2013

Rozpoczęła się kolejna gra...

0 komentarze
Ech zaczyna się, czy dałem wciągnąć się w wir na który nie miałem ochoty, czy jestem tylko pionkiem w czyjejś grze? Nie. Może i dałem się zmanipulować ale przecież mogę to wykorzystać!

Nie ma to znaczenia, dzięki temu się ruszę. Czy wygram? Muszę spróbować skoro już tu jestem. Czy to zmienia moje życie? Pewnie tak ale ono i tak musi się zmienić. Czy pozostanę sobą? Bez względu na drogę o tak musiałbyś przetestować siebie i skonfrontować się z innymi. Ale czy ta droga mnie interesuje? Powiedziałbym, że nie... kiedyś na pewno bym tak powiedział, a teraz? Teraz jest we mnie zbyt dużo pustki. Nawet żądza krwi gdzieś odeszła... Wygram? Muszę.

Na pewno nie miałem za mało czasu.
Pustka, wyzwanie gra....

Niech się zacznie! Muszę tylko pamiętać kim jestem i czego chcę. (Battlemaster)
hahaha czyżbyś zmuszał mnie do życia? Zmęczony stagnacją i czekaniem? Ha Ha Ha bez wyjścia... zdecydowany? Ciekawe... niech będzie, ja zagram we wszystko.

Czemu więc się obawiam?
Bo możesz sobie na to pozwolić....
Sam powiedziałeś że nie ma znaczenia co, ważne aby działać i myśleć o celu, a działania przybliżą Cię do celu. Nie jesteś sam. Wykorzystaj innych, są w twoim zasięgu. Pionki. Mogą należeć do Ciebie. Że ty też jesteś pionkiem? Czy chcesz być królem? Chcesz być pierwszym? Szefem? Tak i nie? Bycie na szczycie nie jest ci potrzebne. Zagraj tym co masz. Czuję się słaby. Tylko dlatego, że nie walczyłeś ostatnio. Twoja władza osłabła. Czas na wojnę! Chcę poczuć, że żyję! ale.... nie, wykorzystaj pęd innych. Oni mogą być twoim żaglem. Teraz i tak stoisz w miejscu. Wygraj. Wciąż mi to powtarzasz ale czy dam radę w tej grze, na tym battle groundzie? Myślę, że dasz radę. To prawda, ze to nie jest nasz ulubiony battle ground ale czy naprawdę ma to znaczenie? Czy po prostu próbujesz uciec? Nie wiem. Jak chcesz możesz oddać nam kontrolę Ha Ha Ha.

Nie... Tak... bez znaczenia i tak mieliśmy stać razem. masz nas, może i nie nadajemy się do takich negocjacji ale będziemy z tobą. Nawet jeśli tu przegrasz to i tak wykorzystasz ten pęd. Nie wiem. Mam to gdzieś, musimy działać.

Test yourself, there is no borderline after you will be sure that you will win. Ehhh? If you are sure then why do you hestitate? Its all yours. Use your power and bend reality like old days! There is plenty to win. What to loose? Time? Money? Your previous choice? None, its all experience. You can't have all but you can have enough.

Każda droga może wygrać. Ale są inne! Jak będziesz dość silny dasz radę wygrać wszystko na dowolnej z nich. Wieś, informatyka, biznes. Siła wygrywa. Walcz a znajdziesz najlepsze rozwiązanie. Czasem nie wszystko widać na pierwszy rzut oka.

Dopóki walczysz wszystko jest możliwe.

sobota, 20 kwietnia 2013

Pustka jako motywacja

0 komentarze
Użyłem pustki jako motywacji aby coś zrobić. "Zrobię to bo nie ma powodu". Nawet zadziałało, oczywiście nie można wykluczyć innych czynników, ot choćby udowodnienia swojej racji, ale w pierwszym odczuciu gdy postanowiłem użyć pustki naprawdę poczułem motywację, mimo, że wtedy jeszcze wcale o tej pustce nie myślałem, ot taka myśl zadziałała.

Jednakże użycie pustki jako motywacji jest dziwne. Cel, który zrealizowałem z jej użyciem nie dał mi satysfakcji, nie poczułem tego co zazwyczaj w podobnych przypadkach korzystających z klasycznych powodów. Pustka w żaden sposób się nie wypełniła...

Coś "powstałego" z pustki, a następnie przez nią wchłanianego nie zmienia jej w żaden sposób?
Ciekawą rzeczą jest to, że wykorzystanie pustki wykorzystuje luki w moim rozumowaniu. Bardzo ciężko jest mi przeciwstawić się takiemu powodowi bo wszystkie "ale" odczuwam natychmiast bo przecież "nie ma powodu", który można by było jakoś umniejszyć jakimś "logicznym" powodem.

Energia pustki też jest dziwna i raczej skończona. Jest taka jakby jej nie było, a jednak jest; jest niewyraźna.

piątek, 19 kwietnia 2013

Ranienie siebie

0 komentarze
Zrozumiłem dlaczego czasem próbuję siebie zranić np. nożem, nie ma przy tym nienawiści, złości czy czegoś takiego. Ja po prostu mam nadzieję, że raniąc swoje ciało uda mi się poczuć coś głębiej... że poczuję coś w sobie...
Można by to nazwać desperacką próbą zmuszenia siebie do czucia, a nie tylko odczuwania
eeeeeh
Jednak nie raniąc swojego ciała, też odczuwam ból? a może tylko pustkę... ale odczuwam? czuję?
Nie wiem

środa, 3 kwietnia 2013

Pustka vs motywacja

2 komentarze
Motywacja? Czym się zmotywować? Znaleźć jakiś powód? Coś co stanie się przyczyną działania? Po co? Nie ma potrzeby istnienia powodu aby coś zrobić... a może.. gdy odrzucę logiczne podstawy szukania czegoś wartościowego co mogło by być początkiem to co wtedy? Czy moje żądze przejmą moje działania i staną się moim "powodem"? A może podświadomość zacznie działać i będę szedł w jakimś kierunku? Może moja natura mnie poprowadzi? Może moje słabości zawładną?
Jeśli nie ma powodu to co? To ciekawe uczucie gdy się nic nie czuje...

Czy w ogóle jest mi potrzebny powód aby robić to czy tamto? Raczej czy potrzebuje wiedzieć dlaczego coś robię? Nie. Choć miło wiedzieć dlaczego coś się robi. Czyżby moim kluczem do motywacji była... pustka? Jak czarna dziura, nie ma znaczenia co wciągnie, nie ma znaczenia dlaczego tam jest, nie ma znaczenia czy zniknie, jedyne co robi to pochłania wszystko i... nic nie zyskuje? Staje się tylko większa. Oczywiście można znaleźć jej początek, ocenić kiedy zniknie itd. ale nic z tego nie jest potrzebne do jej istnienia. Sama w sobie ma wręcz nieskończoną energię.

Pustka... brak powodu... motywacją?
Ech, to dziwne, może to tylko przepływ nieskończonej energii przeze mnie?
Chaos? Brzmi lepiej ale to nie to.
Więc chcę wypełnić pustkę? Właściwie to jest bardziej złożone. Aby zrozumieć pustkę trzeba zrozumieć dlaczego powstałą, trzeba zrozumieć zasady na jakich działa ale znów czy trzeba coś zrozumieć aby to wykorzystać? Nie, to nie jest potrzebne. Ale warte zachodu? Jeśli ją zrozumiem to czy nie stanie się ona po prostu motywacją tak jak każda inna? Pustka... Wykorzystać z sukcesem coś co nie istnieje...
Ha ha ha wydaje się niemożliwe? Czy ma to znaczenie skoro możesz ją poczuć? Nie ma tam niczego a jednak ona istnieje.
Pustka jest... rządzą? Jest czymś co chce się wypełnić ale nie ma ona kierunku.
Jakiś zwykły powód np. chcę być silniejszy fizycznie można łatwo obalić np. czy teraz tego potrzebuję? Jeśli powód jest słaby motywacja też będzie słaba. A pustka? Pustka nie ma "łatwego" przeciwieństwa. Można powiedzieć "no przecież nie ma nic?!" ale pustki nie można wypełnić niczym. To po prostu nie działa. Pustka wciąż pozostanie pustką.
Więc czy pustka może być motywacją?
Brak powodu może być powodem?

wtorek, 26 lutego 2013

0 komentarze
Dotarłem do miejsca w którym wszystkie(prawie) wpisy zostały przeniesione na tego bloga. Czyżbym mniej teraz myślał nad swoim życiem? Pewnie trochę tak, w końcu łatwiej jest uciekać niż walczyć... 
Choć tak naprawdę moje przemyślenia wciąż są podobne, jak walczę to cieszę się że to robię, jak zaczynam się obijać to narzekam na swoją słabość. Jeśli tylko bym ciągle pamiętał i stosował się do własnych rad to by było takie przyjemne ale trudne jest być własną motywacją gdy tak naprawdę niewiele mnie obchodzi. 
Kiedyś ta cała nienawiść i gniew był świetną motywacją, a teraz spokój, cisza, znudzenie ale i tak nie mogę się poddać, muszę wciąż się podnosić i dalej walczyć. Nie chcę inaczej, nie chcę szukać głębszego powodu bo raczej nie potrafię go teraz znaleźć. Tak po prostu wciąż próbować jakoś kroczyć naprzód. Brzmi to jakoś tak... słabo.

Oglądałem różne filmy i zastanawiałem się dlaczego ta czy inna osoba wciąż walczy. Aby ochronić kogoś/coś, za ideę, bo chce być najlepsza, bo chce panować nad światem... To tylko filmy ale gdy nie zależy mi na innych, nie pragnę być najlepszy w czymś, nie pragnę zmieniać czegoś większego... to co powinno mnie motywować? Zostaję tylko ja i moje własne pragnienia... ale czy jestem dość ważny sam dla siebie? 

niedziela, 17 lutego 2013

Odpoczynek, który...

0 komentarze
Jakże wielki błąd popełniłem próbując dać sobie trochę wolnego czasu, ot tak dla siebie. Czas wolny stał się czasem zmarnowanym, nawet się nie wahałem "zasnąć" dla własnej wygody, nawet duży ból, który przypomniał mi o kruchości mojego życia nie zmienił nic... przeminął... a ja dalej śpię bo jest tak wygodnie! Nienawidzę tego! I jest tak wygodnie...
Nawet nie wiem jak to teraz zmienić, czuję się słaby

Moje życie jest moje ale nie chcę go zmarnować, to by było zbyt smutne... ale jaki cel pozwoliłby mi znaleźć siłę na to wszystko? Zawsze starałem się znaleźć coś innego, coś własnego, coś pięknego i wspaniałego dla mnie i na tyle silnego aby mnie utrzymać... ale teraz nie ma to znaczenia... każdy silny cel, który może mnie zainteresować będzie dobry... pieniądze siła, władza?
móc wszystko i nie chcieć nic,
chcieć wszystko i nic nie móc
gdzie jest problem? gdzie chcę być?
Cel życiowy...
Wielkie słowa...
Chcę zrobić coś co mogę zrobić tylko ja, chcę być kimś kto tylko może być mną. Nie chcę podążać ścieżką innych, zresztą inni mnie nie interesują. 

Siła woli jest niesamowita i mogę dowolnie nagiąć i kształtować rzeczywistość ale bez celu to nic nie znaczy.

sobota, 16 lutego 2013

0 komentarze
Skille, które zdobędę i które będą mi pomocne w moich questach:
-otwieranie zamków
-świadomy sen
-2 dodatkowe języki
-superintuicja
-praktyczne umiejętności komputerowe
-medytacyjny "focus"
-zręczność ~wysoka szybkość
-odwaga / łatwość podejmowania dowolnej rozmowy
-prawidłowe i kreatywne wykorzystanie Dwóch Mieczy (lub sztyletu)


Celem jest bycie wszechstronnym wojownikiem, który potrafi odnaleźć się w każdych warunkach i potrafi włączyć się w bitwy także nie dotyczące jego, a mające sens i przynoszące radość.

sobota, 9 lutego 2013

Walka bez celu, cele bez walki

0 komentarze
Bez woli/żądzy zwycięstwa nie można żyć swojego życia, nie wystarczy coś robić bo wcześniej to sobie zaplanowaliśmy, bo tak chcieliśmy. Bez żądzy zwycięstwa prawdopodobnie go nie osiągniemy, a nawet jeśli to nie da nam ono szczęścia, które wydawałoby się, że jest na końcu tej drogi.

Nie można "zwyciężyć" nie pragnąc zwycięstwa! Ja nie potrafię tego zrobić w ten sposób.
Żądza... czego pragnę? Za co mógłbym oddać życie? Czy to życie jest jeszcze coś warte? Klucz jest w naszych rękach. Klucz do wszystkiego.

Brak celu =?= brak powodu dożycia
Wszystko kiedyś przeminie więc czemu mielibyśmy się poddawać tak wcześnie?
Cel...Cele...życie....
Nie można się poddać, nie bo "życie" tego od nas wymaga. Tak nasze prawdziwe życie wymaga tego aby o nie walczyć.

Jeśli nie ma celu to cóż pozostaje w tym zwykłym i jakże szybko przemijającym życie? Iluzja! Tylko śmierć pozostaje prawdziwa... i energia... ale z niej rezygnujemy.

Żyj zanim staniesz się mętnym wspomnieniem.