poniedziałek, 18 czerwca 2012

0 komentarze
Każda era w życiu ma własne cele, zasady, motywatory i... marzenia?

Ech to chyba każdy powinien rozważyć sam... Czuję, że obecna era jest przejściowa, już patrzę dalej ale nie jestem gotów na zmiany, jeszcze nie teraz.
Wciąż muszę być swoją motywacją, napędem bo kto inny pchnie mnie w kierunku, w którym chciałbym iść? Czy jest ciężko? Tylko gdy stoję w miejscu. Gdy się ruszę wszystko staje się proste.
To się nie zatrzymuj!
To daj mi kalejdoskop!*
Akurat, masz dość dużo wyzwań tak jak jest. Po prostu rób to co trzeba, przecież to daje ci tyle radości. Chcesz tego, to Twój cel. Na kalejdoskop przyjdzie czas. Tańcz z przeznaczeniem, tańcz z życiem. To takie piękne.

Gubisz się w swoich celach? Pomyśl co ostatnio sprawiało ci radochę, dlaczego to zrobiłeś, zrozumiesz co jest ważne i ważniejsze. Zmiany? Walcz o to co daje ci radość tu i teraz, przyszłość jest piękna ale żyjesz w teraźniejszości.

Uśmiechnij się i bądź silny, to życie jest Twoje. Tylko ty trzymasz te wszystkie klucze, te wszystkie możliwości.

Wypełnij przeznaczenie? Wypełnij swoje serce i duszę tym co kochasz to przeznaczenia samo się wypełni.



~~~~~~~~~~~~
*kalejdoskop - mój pomysł na to aby każdy dzień miał w sobie jakieś wyzwanie, ot coś jak koło fortuny z wypisanymi różnymi rzeczami do zrobienia, które wcale nie muszą być jakie spektakularne ale spowodują, że powinienem każdego dnia walczyć o rzeczy które sprawią mi przyjemność. Wystarczyło by jeden raz każdego dnia nim zakręcić i stawić czoła danemu zadaniu. Jednak jeszcze na to nie czas, mam sporo zwyczajnych rzeczy, które wciąż czekają na moją uwagę i powinienem zrobić je w pierwszej kolejności.

niedziela, 17 czerwca 2012

Koniec gry o "miłość"

0 komentarze
Znów na kartce, kto by pomyślał, mam niby tyle czasu ale wena jakoś mi nie dopisywała. Wyjątkowo te zapiski piszę będąc tuż obok Vivien  ale ona już właściwie śpi. Choć nie, właściwie postanowiła się uczyć. Chyba będzie mnie to trochę rozpraszać... dobra miałem o tym nie pisać...

Wydaje mi się, że nie ma sensu realizować celów, które nie są warte mojego czasu. Niby niosą doświadczenie i dają radość ale kosztują czas, a ten mógłbym lepiej wykorzystać, choć pozostaje pytanie czy mając go wykorzystałbym go prawidłowo czy np. spędził go całego przy Skyrimie... Nowe rzeczy jakoś bardziej angażują... ale rozwijanie - mastering starych byłby w tym czasie bardziej opłacalny.

Vivien... ten cel? Nie, to nie strata czasu, to doświadczenie, które coraz wolniej rośnie, czuję, że inwestuję więcej siebie niż to staje się warte... Powinienem skupić się na pewniejszych rzeczach i przez to lepszych korzyściach. Tylko jak skupić się na czymś do czego z jednej strony tak wiele razy podchodzę, a z drugiej nie robię tego dość często i systematycznie przez ważne cele stają się dalsze niż przedtem... choć czasem coś robię aby je zrealizować więc powinienem się do nich przybliżać...

Muszę się bardziej skupić na osiągnięciu ważnych celów i korzyści jakie właśnie to mi da!
Walka musi trwać! Umieram bez niej!
Będę walczył, jestem dla siebie ważny!



~~~~~~~~~~
Wkrótce po tym wpisie zerwałem z Vivien. Nie widziałem sensu w dalszym byciu parą. Mamy inne podejście do związku. Ja uważam, że obie osoby w związku powinny w miarę po równo inwestować siebie w ten związek, a ona uważa, że to facet powinien robić znacznie więcej. Ja poszukuję partnerki, a nie kogoś dla kogo mam robić wiele, a ona ma minimalny wkład w związek. 

Zerwanie ją też ucieszyło. Teraz jesteśmy przyjaciółmi i dla mnie to dobry układ bo już nie mam w stosunku do niej takich oczekiwań jak wcześniej, nie przejmuje się jak nie ma dla mnie czasu czy jak jej się nie chce. Jest znacznie lepiej ale związek z nią był naprawdę świetnym doświadczeniem. Pomiędzy nami nie było miłości, w pewnym momencie to ja byłem bardziej zaangażowany od niej i jak zdałem sobie z tego sprawę to poczułem, że coś jest nie tak zwłasza, że miłość chyba była już blisko przynajmniej z mojej perspektywy ale dobrze, że nie popełniłem błędu jakim właśnie było by zakochanie się.

Czy teraz powinienem szukać dalej? Teraz powinienem skupić się bardziej na sobie bo znów zasypiam zamiast walczyć o to co jest dla mnie ważne. Miłość i bliskość drugiej osoby nie wydaje się mi być czymś ważnym ale gdyby znaleźć, kogoś kto spełnia moje zapewne wygórowane oczekiwania to mogło by być wspaniale.

sobota, 16 czerwca 2012

Gra toczy się dalej....

0 komentarze
Kolejna rozmowa z Vivien mnie zmęczyła. Straciła o"drobinę zaufania". Ech
Prześpię się jakiś czas. Znów moje życie zaczęło być zbyt leniwe i bolesne? No to zostawiam to w "twoich" rękach.
"Psyche" - fajna nazwa na bezwzględną osobowość.

Yep, I will take care of things from here. Take your time, sleep well...............
To nie brzmi dobrze ale co mogę zrobić?
Don't interrupt!

piątek, 15 czerwca 2012

Dalsza gra w "miłość"?

0 komentarze
Ech to są jakieś jaja ale można było się tego spodziewać...
"Napierniczam" z uczuciami, Vivien stawia granice, od razu to wykorzystuje, żeby się zatrzymać i odpowiednio ustosunkować do moich uczuć. Dzielę się moimi przemyśleniami z Vivien. Okazuje się, że granica była postawiona bardziej przypadkowo niż świadomie ale i tak wykorzystałem ją do uspokojenia siebie. Rozmowy powodują, że zaczynam się trochę zastanawiać nad tym czy nie pójść dalej z uczuciami. Vivien próbuje przesunąć lekko tą granicę, ja się wacham choć pozwalam sobie troszkę nagiąć ja i dotknąć za miejscem gdzie wyznaczyłem granicę. Nie chcę być źle zrozumianym więc więcej mówię o moich uczuciach. Kiedy właściwie moja psych po tym całym "nie idź dalej to bez sensu" mówi "widzę, że się wahasz, nie chcę abyś cierpiał ale jak chcesz tu walczyć to pamiętaj jestem z Tobą" to Vivien mówi abyśmy odpuścili na kilka dni i żebym zastanowił się co chcę z tym zrobić... Paradox!

fala->skała(granica)->zatrzymuje się->ciężko ruszyć naprzód->rusza pomału->znów skała

No kurwa, co tu się odpierdala? Ale jest zabawnie, nie narzekam ;) Co zrobię? Co zrobi Vivien? Czy moje zapiski w komórce* to przewidzenie przyszłości? Przewidziałem to? Nie mam wyboru? Trudna gra ale ile radości. Przyszłość jest przewidywalna bez względu na stopień złożoności,a może się mylę? Zweryfikujmy to.



~~~~~~~~
*Chyba w 2010 roku wypełniłem sobie kalendarz na rok 2012 w losowych miejscach losowymi podsumowaniami, zdaniami itd. a teraz czasem mnie zaskakuje ich trafność, a niektóre jakoś nie pasują do danego dnia, pewnie czysty przypadek ale fajnie tak czasem przeczytać idealne posumowanie danego dnia, które napisałem 2 lata wcześniej ;)

środa, 13 czerwca 2012

Gdy zachłanność gubi

0 komentarze
No kurwa jednak zrozumiałeś, ileż można było być głupim, do czego to wszystko dążyło? Sam kurwa nie wiem ale można to przyjąć za atak? Nie to moja wina, po prostu nie znam się za bardzo na takich pierdołach ale teraz już wiem? jesteś pewien? Nie... ale nie zamierzam się z tym pierdolić, sprawa jest jasna! To napisz to, to lepiej zapamiętasz!

Głupio zakładałem, choć tylko teoretycznie, że może wytworzyć się jakaś miłość z jej strony, że warunki relacji, która dąży właśnie do czegoś takiego są spełnione, ale teraz widzę jak mało wiem o tych sprawach, że logiką jest ciężko to przewidzieć zwłaszcza, że nie miałem do czynienia z tym wcześniej. Przytulanie rozmowy, bliskość fizyczna (ale z konkretną granicą) i psychiczna to za mało na dalszy rozwój?

Co ja odpierdalam? Przecież i tak nie chciałbym jej ranić gdyby się zakochała ale chciałem to wykorzystać do zdobycia doświadczenia jak to jest być kochanym, głupota i egoizm. Nawet zacząłem się obawiać, że obudzi we mnie tę potrzebę przytulania, bliskości drugiej osoby, a nawet, że użyje swojej mocy aby spróbować obudzić we mnie miłość.
Ale tak nie będzie, nikt nie będzie mnie ustawiał i rozbudzał nadziei, nie pozwolę aby ktoś rozpierdolił mój chłodny uczuciowy system tylko dla samego mojego doświadczenia, to zbyt niebezpieczne dla mnie. To ryzyko nie jest warte nagrody, by musieć walczyć z tym syfem jeszcze raz, mieć w sobie znów tę pustkę to coś co rozpierdoliłem nie bez powodu, czego nie zamierzam przechodzić ponownie, zwłaszcza, że zaczęło by mi to sprawiać problemy już po przebudzeniu bo Vivien by nie odpowiedziała na to, ewentualnie, znów egoistycznie, wymuszałbym na niej bliskość, na którą raczej nie ma ochoty.

To przyjaźń + przytulanie, którego ona potrzebuje. Mało brakowało, a byś się poślizgnął za daleko i wypierdolił boleśnie ale udało się tego uniknąć. Pozostanie tak jak jest, ewentualnie jak kogoś znajdzie to zostaną rozmowy czyli przyjaźń. Nie ma powodu męczyć siebie myślami co by było jakby to poszło dalej. A jak pójdzie? Wciąż myślisz, że to takie coś się stanie? to głupie i niepotrzebne, jak to się stanie to... nic, już nie muszę się tego bać. Szanse na rozwinięcie są zbyt niskie, nie myśl o tym.

Wciąż dicenson walczy ale po tym trochę powinno mu przejść jeśli jest to psychicznego pochodzenia. Ja wciąż będę walczył z fizycznym pochodzeniem tej przyjemności i w końcu ją opanuję lub zniszczę, to bez znaczenia, ważne, że nie będzie mi przeszkadzać.

Może i trochę z nerwami to piszę ale jestem zły na siebie bo głupio do tego podszedłem, nie to po prostu był zupełnie nowy battleground i się trochę pogubiłem chcąc zmaksymalizować zdobyte doświadczenia. Panna Vivien jest niewinna, one jest po prostu wspaniałym doświadczeniem, dzięki niej zniszczę kolejne ze swoich słabości.

\/\/\/\/\/\/\/\/\/
Znów jestem wolny od uczuciowego brzemienia i znów dobrze (serce!) się czuję. Viva la domination (lol :3)
Co za radość gdy się uwolniłem od tego shitu, jednak bez zbędnych uczuć względem innych jest wspaniale. Nic nie dręczy, nic nie męczy, a szczęście takie, że aż mam gęsią skórkę, uczucia nie są warte mojego ryzyka.

J am free :D
No shit anymore
atleast for a while :)
to jest to

killing spree is back again i wyobraźnie znó pracuje

Chyba cała energia z tych przemyśleć, rozwiązań, z tego pierdolenia się z tym przeciwnikiem wraca do mnie.
\/\/\/\/\/\/\/
Zacytuję i podkreślę jakbyś przypadkiem znów odpierdalał jakieś głupoty:
"nigdy się na to nie zgodzę (...) to jest zbyt osobiste"
To jest bardzo wyraźne podkreślone przez jej zachowanie/odpowiedzi wokół tego cytatu. Jest to "zbyt osobiste" przy obecnym bliskim fizycznym kontakcie i podkreślan "nigdy". Nawet nie załapała, że można to łatwo w żart obrócić i tak naprawdę nic nie zobaczę. Ona przeszła od razu do obrony. Ona tego nie chce, granica jest tu, więc nei pierdol głupot tylko ciesz się swoim, wolnym od takich zapychaczy, życiem!!

Mission complete



~~~~~~~~~~~
Uczucia do innych ludzi zżerają dużo energii ale czy są tego warte? Miłość, nienawiść - wszystko coś z Ciebie wyciąga, czy nie ma czegoś co lepiej wykorzysta tę energię? Każdy ma własną interpretację bo te uczucia mogą też napędzać i być sensem życia...

środa, 6 czerwca 2012

0 komentarze
Ha ha ha no tak zapomniałem, to po prostu nowe wyzwania. Motto, Motto, Moto no i wszystko jasne, sam na siebie to wszystko sprowadzam. Jeden typ wojen wygrany, fizyczne skille rosną to co byś się nie nudził i nie narzekał na monotonię machniemy inny typ wyzwania.

Zdążysz doświadczyć wszystkiego, czy dasz radę wygrać? Jest to możliwe, po prostu musisz być silniejszy od wyzwań.

Zabawne/ironiczne, wymagające ale przyjemne. Szaleństwo... ale cóż... walczmy! :)

Zacytuję i podkreślę jakbyś przypadkiem znów odpierdalał jakieś głupoty "nigdy się na to nie zgodzę (...) to jest zbyt osobiste". To jest bardzo wyraźne i weź pod uwagę, że "zbyt osobiste" jest przy obecnym bliskim fizycznym kontakcie, nawet nie załapała, że można to w żart obrócić i tak naprawdę nic nie zobaczę. Ona tego nie chce, granica jest tu, więc nie pierdol głupot tylko ciesz się swoim, wolnym od takich zapychaczy, życiem!


~~~~~~
Dziwny to wpis, jakiś taki chaotyczny i bez sensu a mówi on o mojej relacji z Vivien i tym, że mimo bliskości nie chciała pójść dalej i ja powinienem to zaakceptować zamiast zajmować się takimi głupotami ;)

wtorek, 5 czerwca 2012

Obudzić miłość?

0 komentarze
Chyba wiem co mogło by we mnie obudzić miłość. Gdyby ktoś kto zalicza się do osób mi bliskich powiedział z całą swoją mocą i energią skierowaną właśnie w to to słowo (uczucie) "kocham cię" to takie coś przebiło by moje serce i możliwe, że "ostrze" przebiło by się przez te wszystkie bariery wokół zamrożonej miłości. Wtedy też prawdopodobnie poczułbym wszystkie negatywne uczucia, które pomogły mi tę miłość zamknąć.

Próbkę takiego ataku zastosowała bardzo sprytnie Vivien. Mimo iż było to tylko straszenie (?) to poczułem, że gdyby wyprowadzić ten atak do końca to by było naprawdę odczuwalne przeze mnie, a nie tak jak myślałem, że pozostał bym nieczuły na takie wyznanie.

W sumie niezbyt chciałem poznać odpowiedź jak przywrócić we mnie miłość. Zdecydowanie sam nie mogę tego zrobić i raczej nie chciałbym aby ktoś we mnie te uczucia obudził, trochę się tego boję.

Podobnie jest z uczuciem dotyku. Niby została tylko fizyczna z niego przyjemność ale gdy się obudziłem przy niej i jeszcze nie wszystkie systemy wstały to poczułem, że psychiczna potrzeba nie jest całkiem martwa ale jeśli zdecyduję się na jej "obudzenie" to wtedy będę potrzebował dotyku, a po co miałbym tego chcieć?
A może gdy się obudziłem i bariery psychiczne były nisko to poczułem potrzebę przytulenia odczuwaną przez Vivien? W końcu mogę czuć odczucia/uczucia innych jeśli nie "wyciszam" otoczenia. Chyba boję się uczyć, mogą w końcu okazać się taką dużą słabością i brzemieniem łatwym do wykorzystania przez innych. Łatwiej to wszystko zniszczyć niż kontrolować.

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Ot kolejne świąteczne podsumowanie

0 komentarze
Jakoś nie miałem zbytnio czasu zatrzymywać się w te święta (boże narodzenie 2011), wszystko szybko przeszło. Tym razem brak świątecznej atmosfery był głównie wynikiem mojego nastawienia. Nie chciałem uczestniczyć w tym wszystkim, otoczenie jakoś mi nie odpowiadało. To pewnie przez to, że im więcej spędzam czasu z ludźmi wartymi mojego czasu jak Vivien to powrót do otoczenia przez ludzi z zamkniętymi (?) umysłami nie jest zbyt zachęcające.

Tym razem sianko mnie zaskoczyło. Chciałem wyciągnąć jakieś krótsze od innych bo to niemal obietnica wyzwań i walki na wysokim poziomie i wyciągnąłem bardzo krótkie (~2cm) i proste, jak urwana droga szybkiego ruchu. Można by to nawet odnieść do tego jak szybko teraz pędzę i ścigam się z całą siatką deadline-ów i raczej nie zatrzymam się spokojnie. Ale to nie koniec, rodzinka mówi aby ciągnął drugie bo to się nie liczy, trochę niechętnie ale wyzywając los wyciągnąłem kolejne. Było dłuższe ale jego wygląd i kształt był jednoznaczny, idealna kosa. Wszystkie szczegóły, krzywizna rękojeści, idealna krzywizna ostrza. Po prostu kosa śmierci, taka jak widziałem na jakimś obrazku. Rodzinka nawet tego nie zauważyła (jej uwaga jakoś się rozpłynęła na inne rzeczy) Czy to oznacza śmierć, czy wyzwanie, czy też mój wybór, lub nową broń. Nie jestem zbyt przesądny ale gram z przeznaczeniem w różne gry i dobrze się przy tym bawię. Bez względu czy jest to ostrzeżenie, przyszłość czy też wybór to się z tym zmierzę.

W tym roku udowodniłem, że potrafię walczyć. Wszystkie porażki i zwycięstwa przywiodły mnie to, w takim stanie jak jestem i jest wspaniale. Przywołując to co kiedyś napisałem
"Now I draw my sword, I made my rules, I made my stand, I proved that I can... and I can't stop anymore, death is still chasing me."

Co jeśli umrę w tym roku?
Zacząłem naprawdę walczyć, nawet jeśli trwało to chwilę to byłem Battle Master, dałem z siebie wszystko i wygrałem nawet więcej niż oczekiwałem. Wykonałem ruch i wygrałem bitwy.
Warto było.

A to co było wcześniej? Gry były wspaniałe, czas był zabawny, wydarzenia zaskakujące, ciało nie miało lekko, psychika też ale dzięki temu wszystkiemu jestem tu i teraz taki jaki marzyłem. Nie jest nawet blisko rozegranie wszystkich bitew, w których planuje wziąć udział i wyexpienia tego całego doświadczenia ale jestem szczęśliwy z tego co doświadczyłem, sięgnąłem swoich marzeń. Chciałbym jeszcze to co zapisałem w tym zeszycie udostępnić innym. Niech wiedzą, że bez względu jak ciemna jest teraźniejszość to determinacja, dwa miecze! i trochę szczęścia pozwala wygrać siebie, wygrać życie pełne tego co uważamy za wartościowe.
I WON :)