poniedziałek, 4 czerwca 2012

Ot kolejne świąteczne podsumowanie

Jakoś nie miałem zbytnio czasu zatrzymywać się w te święta (boże narodzenie 2011), wszystko szybko przeszło. Tym razem brak świątecznej atmosfery był głównie wynikiem mojego nastawienia. Nie chciałem uczestniczyć w tym wszystkim, otoczenie jakoś mi nie odpowiadało. To pewnie przez to, że im więcej spędzam czasu z ludźmi wartymi mojego czasu jak Vivien to powrót do otoczenia przez ludzi z zamkniętymi (?) umysłami nie jest zbyt zachęcające.

Tym razem sianko mnie zaskoczyło. Chciałem wyciągnąć jakieś krótsze od innych bo to niemal obietnica wyzwań i walki na wysokim poziomie i wyciągnąłem bardzo krótkie (~2cm) i proste, jak urwana droga szybkiego ruchu. Można by to nawet odnieść do tego jak szybko teraz pędzę i ścigam się z całą siatką deadline-ów i raczej nie zatrzymam się spokojnie. Ale to nie koniec, rodzinka mówi aby ciągnął drugie bo to się nie liczy, trochę niechętnie ale wyzywając los wyciągnąłem kolejne. Było dłuższe ale jego wygląd i kształt był jednoznaczny, idealna kosa. Wszystkie szczegóły, krzywizna rękojeści, idealna krzywizna ostrza. Po prostu kosa śmierci, taka jak widziałem na jakimś obrazku. Rodzinka nawet tego nie zauważyła (jej uwaga jakoś się rozpłynęła na inne rzeczy) Czy to oznacza śmierć, czy wyzwanie, czy też mój wybór, lub nową broń. Nie jestem zbyt przesądny ale gram z przeznaczeniem w różne gry i dobrze się przy tym bawię. Bez względu czy jest to ostrzeżenie, przyszłość czy też wybór to się z tym zmierzę.

W tym roku udowodniłem, że potrafię walczyć. Wszystkie porażki i zwycięstwa przywiodły mnie to, w takim stanie jak jestem i jest wspaniale. Przywołując to co kiedyś napisałem
"Now I draw my sword, I made my rules, I made my stand, I proved that I can... and I can't stop anymore, death is still chasing me."

Co jeśli umrę w tym roku?
Zacząłem naprawdę walczyć, nawet jeśli trwało to chwilę to byłem Battle Master, dałem z siebie wszystko i wygrałem nawet więcej niż oczekiwałem. Wykonałem ruch i wygrałem bitwy.
Warto było.

A to co było wcześniej? Gry były wspaniałe, czas był zabawny, wydarzenia zaskakujące, ciało nie miało lekko, psychika też ale dzięki temu wszystkiemu jestem tu i teraz taki jaki marzyłem. Nie jest nawet blisko rozegranie wszystkich bitew, w których planuje wziąć udział i wyexpienia tego całego doświadczenia ale jestem szczęśliwy z tego co doświadczyłem, sięgnąłem swoich marzeń. Chciałbym jeszcze to co zapisałem w tym zeszycie udostępnić innym. Niech wiedzą, że bez względu jak ciemna jest teraźniejszość to determinacja, dwa miecze! i trochę szczęścia pozwala wygrać siebie, wygrać życie pełne tego co uważamy za wartościowe.
I WON :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz