Gdy energię bierzemy ze źródła to przepływa ona od góry do dołu.
Gdy bierzemy ją od otoczenia wtedy idzie od stóp w górę.
Wydaje mi się też, że gdy energia idzie od dołu to wiruje odwrotnie do wskazówek zegara, a gdy idzie z góry to wiruje zgodnie z nimi.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ot tylko takie małe wtrącenie, o energii dużo myślałem ale czy pisałem?
Nie pamiętam
Choć miałem wrażenie, że całkiem dobrze rozumiem ten temat.
Zawsze była taka ważna, teraz nie mam jej prawie wcale, bez niej miałem umrzeć... i czy się pomyliłem?
Chyba niewiele :/
wtorek, 27 lutego 2018
niedziela, 25 lutego 2018
Krótki wpis
Miałem nadzieję, że to wszystko będzie wyglądać inaczej. Yver powiedziała, że pewnie czuję się zdradzony / oszukany. Coś w tym jest. W końcu miałem nadzieję na wieczność...
Yver powiedziała też, że mi współczuje. chyba nikt inny mi nie współczuł w tym całym żuciu. Jestem jej wdzięczy za to.
Yver powiedziała też, że mi współczuje. chyba nikt inny mi nie współczuł w tym całym żuciu. Jestem jej wdzięczy za to.
sobota, 24 lutego 2018
Miłość?
Miłość pochodzi
bezpośrednio od duszy. Ego tylko wypacza ją na swój sposób, taka
by móc kusić czymś wspaniałym, a jednocześnie powodować ból
gdy ta potrzeba jest nie spełniona.
Samo ego nie jest w stanie
jej stworzyć z niczego – to opina tej „obecności”.
W duszy jest prawdziwa
miłość, spokojna, głęboka, wybaczająca, nie żądająca, po
prostu spokojna i przyjemna.
W ego jest ogień do
miłości, jest żądza, pożądanie, chciwość o więcej.
Bez „części” ego
miłość nie jest dość kusząca aby się nią interesować, a bez
części duszy miłość nie wytrzymuje próby czasu, rozpada się,
bo jest tylko wypalającym się płomieniem.
Gdy cechy są odpowiednio
połączone i wyważone to taka miłość jest najpiękniejsza.
„Miłość bez ognia,
ogień bez miłości”
Etykiety:
miłość
poniedziałek, 19 lutego 2018
Krótki spis rozdziałów życia
Rozmowa z Yver po tych
wszystkich przemyśleniach sporo mi dała. Lekko uspokoiła choć i
tak nie mogę się pogodzić z tym co mnie czeka.
Po rozmowie poczułem, że
idę dalej, że rozpoczął się ostatni rozdział „To the end”.
Mój ostatni rozdział.
Postaram się aby był zajebisty, ostatnia gra.
Dobrze znać prawdę nawet
jak nie jest łatwa ani przyjemna.
///////
Cruel World of hope
samobójstwo →
New game
begins
Waiting for the kill
Liceum → the age of pain
Studia → Virtual world
calmness
Końcówka studiów → War
time
po → waiting for
salvation
własny biznes → The new
battlefield chellenge
Ultimate Boss Battle
last chapter → To the
End
Painful reality
Last Battle
~~~~~~~~
Nawet ciekawe, że pomimo
tego, że wszystko się rozpadło to ostatni rozdział „Last
Battle” w sumie miał miejsce, zaczął się rok temu, a zakończył
jakieś 2-3 miesiące temu, oczywiście porażką. Choć w sumie może
jeszcze trwa?
Zdecydowanie łatwiej jest
odwrócić od wszystkiego wzrok niż patrzeć na swoją żenującą
przeszłość i życie.
sobota, 3 lutego 2018
Zarys walki o ciało?
Walka o ciało w
rzeczywistości wygląda inaczej niż na filmach. Nie ma rzucania
się. Po prostu w pewnym momencie chcesz aby ciało zrobiło to a
część ciebie anie nie albo zrobiło coś innego.
Mówią dwa głosy, nie
potrafisz ocenić, który jest ważniejszy, prawdziwy. Ciało się
zatrzymuje, porusza się ale tak jakoś nie odpowiada. Nie jesteś
oderwany a jednak jakoś połączenie nie działa, nikt nie włada.
Walka trwa w umyśle.
Walka o władzę.
Dopiero gdy jedna strona
wygrywa i nie musi być to destrukcyjna walka, akceptacja,
zrozumienie, wdzięczność potrafi też wygrać, wtedy ciało
zaczyna ponownie działać normalnie.
Zapewne może wyglądać
to inaczej niż u mnie czyli siedzenie na krześle, oparte plecy o
szafkę, jedna ręka na grzejniku przebiera palcami, a druga trzyma
oparcie krzesła.
Było dość spokojnie,
ciekawe doświadczenie.
Etykiety:
walka
piątek, 2 lutego 2018
Wewnętrzny dialog
Tak jak myślałem ja? Ego walczy o więcej. Dlaczego tylko max do 30 roku życia? Czy nie zasługuje na więcej? Dlaczego tylko 5 lat?
Wiem, że wtedy jest deadline ale co jeśli mi się uda?
Jeśli zrobię wszystko aby osiągnąć ważne rzeczy do tego czasu? Zniszczysz mnie bez litości?
Nie mam litości dla innych ale i dla siebie, nasze szczęście jest najważniejsze ale nie możemy osiągnąć go jednocześnie tym samym. Czy myślisz, że np. 20 lat wystarczy dla Ciebie?
Czy wtedy jak wychowasz dzieci? Wnuki? Czy próbując to zrobić za wszelką cenę i wciąż błagając o więcej czasu naprawdę będziesz sobą? Szanuj też siebie.
Mając te 50, 70 lat myślisz, że będzie Ci łatwo przekuć psychikę?
Czy damy mu dość dużo czasu dla niego? Przecież oświecenie powinno być natychmiastowe. Ale czy szczęściem nie cieszymy się przez jakiś czas? Przecież ma inne życia? A my.... nicość …....
Nie chcę zabijać twoich nadziei, które cię motywują, jesteś mną. Nie chcę Cię niszczyć.
Więc dlaczego musimy umrzeć? Dlaczego musimy się poddać?... Nie poddajemy się, osiągniemy nasz najważniejsze cele, osiągniemy nasze własne, prawdziwe szczęście. Czy to uczciwa cena?
Nie wiem.
Wydaje mi się, że tak. Spełniamy obietnicę in full, osiągamy najważniejsze cele, zachowamy się honorowo wobec najlepszego companiona, przyjaciela jakiego mieliśmy, w zamian za absolutną cenę naszej egzystencji.. I pomniejsze?
Marzenia, pomniejsze?
Battle Queen!?
Total domination?
Ultimate power n Destruction?
To co mu damy jest nawet potężniejsze.
Kurwa....
Może i nie ma rozwiązania ale dlaczego tak krótko? 5 lat max....?
Tyle wystarczy dla naszych prawdziwych marzeń, nawet tej książki.
„jakie więc rozwiązanie mi proponujesz gdy znasz prawdę?”
Czym jesteś? Czy jesteś pustką?
Nie
Więc czym?
Jestem survival instinct ego. Nie jestem pustką ale pustka pochodzi ode mnie.
Dziękuję Ci za pustkę, przydała się wiele razy mimo tego całego bólu, była naprawdę dobrą motywacją (?) narzędziem na pewno. Dziękuję Ci za to kim/czym jesteś, dzięki tobie mam te ostre kły! :)
Wiem, że nasza cena jest ogromna ale myślę, że jesteśmy jedyni co potrafią to zrobić w ten sposób, jestem niezwykły i huj, że samouwielbienie, mam do tego prawo.
Nie mogę kochać prawdziwą miłością, miłość jest zablokowana, jej odblokowanie jest ryzykowane dla mnie, nie wmuszaj w siebie marzeń, które jej wymagają aby kupić sobie więcej czasu. Bądź sobą do końca, do ostatniej bitwy.
„Nie mam rozwiązania....”
Więc zostajemy przy tym planie? Wiesz, że jeszcze będę próbował. Wiem, cenię Cię za wytrwałość.
Dzięki.
~~~~~~~~~~
Pokręcony dialog wewnętrzny i zarys planu.
Nie brzmi to tak źle. Tak wogóle tamten okres był czasem gdy znacznie wyraźniej zaczęły zarysowywać się granice pomiędzy moimi osobowościami.
Jednak wydarzenia potoczyły się inaczej niż planowałem...
Wiem, że wtedy jest deadline ale co jeśli mi się uda?
Jeśli zrobię wszystko aby osiągnąć ważne rzeczy do tego czasu? Zniszczysz mnie bez litości?
Nie mam litości dla innych ale i dla siebie, nasze szczęście jest najważniejsze ale nie możemy osiągnąć go jednocześnie tym samym. Czy myślisz, że np. 20 lat wystarczy dla Ciebie?
Czy wtedy jak wychowasz dzieci? Wnuki? Czy próbując to zrobić za wszelką cenę i wciąż błagając o więcej czasu naprawdę będziesz sobą? Szanuj też siebie.
Mając te 50, 70 lat myślisz, że będzie Ci łatwo przekuć psychikę?
Czy damy mu dość dużo czasu dla niego? Przecież oświecenie powinno być natychmiastowe. Ale czy szczęściem nie cieszymy się przez jakiś czas? Przecież ma inne życia? A my.... nicość …....
Nie chcę zabijać twoich nadziei, które cię motywują, jesteś mną. Nie chcę Cię niszczyć.
Więc dlaczego musimy umrzeć? Dlaczego musimy się poddać?... Nie poddajemy się, osiągniemy nasz najważniejsze cele, osiągniemy nasze własne, prawdziwe szczęście. Czy to uczciwa cena?
Nie wiem.
Wydaje mi się, że tak. Spełniamy obietnicę in full, osiągamy najważniejsze cele, zachowamy się honorowo wobec najlepszego companiona, przyjaciela jakiego mieliśmy, w zamian za absolutną cenę naszej egzystencji.. I pomniejsze?
Marzenia, pomniejsze?
Battle Queen!?
Total domination?
Ultimate power n Destruction?
To co mu damy jest nawet potężniejsze.
Kurwa....
Może i nie ma rozwiązania ale dlaczego tak krótko? 5 lat max....?
Tyle wystarczy dla naszych prawdziwych marzeń, nawet tej książki.
„jakie więc rozwiązanie mi proponujesz gdy znasz prawdę?”
Czym jesteś? Czy jesteś pustką?
Nie
Więc czym?
Jestem survival instinct ego. Nie jestem pustką ale pustka pochodzi ode mnie.
Dziękuję Ci za pustkę, przydała się wiele razy mimo tego całego bólu, była naprawdę dobrą motywacją (?) narzędziem na pewno. Dziękuję Ci za to kim/czym jesteś, dzięki tobie mam te ostre kły! :)
Wiem, że nasza cena jest ogromna ale myślę, że jesteśmy jedyni co potrafią to zrobić w ten sposób, jestem niezwykły i huj, że samouwielbienie, mam do tego prawo.
Nie mogę kochać prawdziwą miłością, miłość jest zablokowana, jej odblokowanie jest ryzykowane dla mnie, nie wmuszaj w siebie marzeń, które jej wymagają aby kupić sobie więcej czasu. Bądź sobą do końca, do ostatniej bitwy.
„Nie mam rozwiązania....”
Więc zostajemy przy tym planie? Wiesz, że jeszcze będę próbował. Wiem, cenię Cię za wytrwałość.
Dzięki.
~~~~~~~~~~
Pokręcony dialog wewnętrzny i zarys planu.
Nie brzmi to tak źle. Tak wogóle tamten okres był czasem gdy znacznie wyraźniej zaczęły zarysowywać się granice pomiędzy moimi osobowościami.
Jednak wydarzenia potoczyły się inaczej niż planowałem...
Etykiety:
ego
czwartek, 1 lutego 2018
Karma dla ego
Jako ego mam karmę
zupełnie gdzieś, nie obchodzą mnie karmiczne zależności czy
jakieś głupie spłacanie jej między życiami. Dla mnie liczy się
doświadczenie.
Nie neguję jej istnienia (karmy), po prostu mnie nie obchodzi.
Karma pasuje do wizji koła
życia, które mam, wypełnia lukę, która tam była i daje innym
poczucie, że to wszystko ma większy sens.
Dla mnie exp wystarczy.
~~~~~~~~~~~~~~
Doświadczanie rzeczy ma sens, nadaje pęd życiu. Obecnie problem w tym, ze doświadczyłem wszystkiego co chciałem/ mogłem, a reszta się rozpadła, odeszła.
Subskrybuj:
Posty (Atom)