piątek, 30 marca 2018

Zniszczenie nadziei - cz. 2

Zniszczona nadzieja postępowała we mnie, aż dosięgnęła uczuć. Wtedy poczułem obawy. Nie było powodu aby trzymać te uczucia ale nie chciałem ich stracić. Oparłem je to, że opcjonalnie mogą być ciekawym i głębszym aspektem kontaktów z innymi. W tym samym momencie zrozumiałem, że zniszczenie nadziei było dobre. Była przydatna i pozwoliła mi doświadczyć wielu przyjemnych rzeczy ale mimo moich starań i tak nie miała większego sensu. Byłem już zmęczony patrzeniem na nią. W dodatku uznałem, że już nie będę mówił Yver o tych wszystkich smutnych rzeczach. Ta z tego wpisu była ostatnią. Ucieszyła się z tego. To też spowodowało, że już nie mam z kim o tym wszystkim rozmawiać... smutne... nigdy już nie będzie takiej osoby. Nawet przytulanie nie jest w stanie dosięgnąć mojego wnętrza....

Zrozumiałem też, że gdyby Yver po prostu była dnia mnie trochę częściej (obecna) niż raz na 2-3 tygodnie i nawet mówiła banalne rzeczy to nie sprowadziłbym na siebie aż tyle cierpienia. Nie zniszczyłbym tylu rzeczy.

Teraz jest już za późno. Byłem głupi, że liczyłem, że ktoś uratuje mnie przed samozniszczeniem tej dobrej części.

Nadzieja była złym pomysłem.




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiele razy zastanawiałem się czy zniszczenie nadziei było dobrą czy złą decyzją i bez względu ile razy poddawałem moją decyzję w wątpliwość zawsze wychodziło, że zrobiłem dobrze.
Może dlatego, że chciałem wiedzieć jak wygląda miłość i gdy ją znalazłem i okazało się, że bez względu na to co robiłem nic z tego nie wyszło to już po prostu nie chciałem próbować dalej.

Zniszczenie nadziei zadało mi trochę bólu i później ale nie było to zbyt wiele. Gdy teraz o tym myślę to najwięcej bólu zadała mi ta relacja z Yver i to w jaki sposób mnie potraktowała...

Mniej więcej wtedy też rozpłynęła się jedynka i odeszła trójka. Ludzie w moim otoczeniu jakoś znikli.

To wszystko może się wydawać, że wydarzyło się szybko ale to był proces i decyzje nie zapadały z dnia na dzień. Nawet o zniszczeniu nadziei rozmawiałem choćby z Yver, no ale miała to gdzieś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz