wtorek, 1 maja 2018

Oświecenie

Każda zdrowa dusza do niego dąży w swoim tempie. Miałem okazje zasmakowania szczęścia, które jest częścią takiego oświecenia. Przez chwilę, czułem się wspaniale. Cały świat jawił się jako dobre i piękne miejsce, a pod złem, które go trawi jest nadzieja i dobro. Czułem jak wypełniało mnie to wszystko i miałem mega uśmiech na twarzy. Z tamtej perspektywy było idealnie. Wszystko miało sens, wszystko miało potencjał. Niczego nie brakowało. Gdy wyszedłem z tamtego stanu, który trwał chyba kilkanaście minut, w których siedziałem na krześle i się tak po prostu cieszyłem, to poczułem, że czegoś w nim brakowało. Nie wiedziałem wtedy czego w nim nie było ale przez to nie spodobał mi się ten stan, choć gdy w nim byłem nie czułem żadnych braków. Jak takie szczęście może się nie podobać? Wystarczy, że w tym stanie brakuje Ci... ciebie. Po prostu nie czułem się wtedy sobą. Teraz wiem, że wtedy brakowało mi ego. Nie było go tam, a gdy wróciło do świadomości to naturalnie było niezadowolone stanem, w którym go nie ma. Mnie nigdy oświecenie nie interesowało. Dla mnie nie ma sensu, nie ma w nim nic kuszącego. Jest tylko końcem gry.

Oświecenie oprócz niesamowitego szczęścia cechuje się też ogromnym zrozumieniem wszystkiego. Całe stworzenie i skomplikowanie energetyczne jest wtedy proste. Dochodzi też ogromna moc, która wiąże się z tą energią. Dusze dążą do niego bo jest dla nich wspaniałe, jest dla nich też właściwie jedynym długoterminowym celem. Nie ma raczej dusz, które patrzą tak jak ja – ego. Wtedy taka dusza zapewne sprzeciwiała by się wielu rzeczom, ale nie wiadomo czy w ogóle miała by jakąś moc aby cokolwiek zmienić.

Zastanawiam się czy oświecenie jest stanem stałym, czy może taka oświecona dusza reinkarnuje od czasu do czasu aby lepiej rozumieć zmiany energii postępujące w czasie. Dusza nie zapomina, ale energia cały czas, nawet jeśli w niewielkim stopniu, zmienia się, więc mała aktualizacja wszechwiedzy w najciekawszy możliwy sposób jaką jest właśnie reinkarnacja powinna być naturalną koleją rzeczy. Prawdopodobnie gdy taka dusza reinkarnuje jest wtedy niesamowicie dobrą i pomagającą innym osobą.

Osiągnięcie tego końcowego stanu wymaga jednak czasu. Jego ilość jest uzależniona od jakości naszych żyć i od tego jak sobie w nich radzimy. Jedni zapewne osiągną to szybciej inni wolniej. Ma to też związek z typem duszy, niektóre idą wolniej. Nie wiem jaka jest przeciętna ilość żyć potrzebnych do osiągnięcia oświecenia. Same życia są bardzo różnorodne i myślę, że każdego czekają i dobre i złe chwile. Trzeba będzie zmierzyć się z szarym życiem i z życiem na szczycie. Gdy zapytałem duszę, z którą rozmawiałem ile lat już żyję nie usłyszałem odpowiedzi, więc zmieniłem pytanie na to ile żyć już żyję. Odpowiedzi nie zapisałem od razu czego żałuję i zapamiętałem tylko przybliżoną liczbę, później jednak wyraźnie jedna wydała mi się właśnie tą właściwą. Przeżyłem 334 życia. Prawdę mówiąc miałem nadzieje, że będzie tego więcej. Nie wiem czy ta liczba jest duża czy mała. Są w niej pewnie też życia gdy reinkarnowałem w formie zwierzęcej.

Myślę, że wiele osób nawet pomimo swojego ego będzie patrzeć na oświecenie jako coś wspaniałego, będzie to dla nich forma obiecanego nieba, za te wszystkie trudy życia. Dla mnie nie ma w nim nic kuszącego, no może poza ogromną mocą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz