niedziela, 1 kwietnia 2012

Walka vs spokój

Zacząłem walczyć. Okazało się to prostsze niż kiedyś myślałem. Nie myśląc (?) o, nie czując uczuć nic mnie nie powstrzymuje. Walczę... i daje mi to radość, zmienia mnie na lepsze.
Walka esencją mojego życia, a jego celem szczęście.

Stałem się bardziej taki jak chciałem, stawiam czoła wyzwaniom, pokonuje słabości... ale trochę się boję... wydaje mi się, że wieczna walka to sens mojego życia ale ciągle walcząc, ciągle muszę być silny, nie mogę już się zatrzymywać... Czy na pewno wieczne ścieranie się z wrogiem to mój cel w życiu? Celem jest szczęście ale teraz nie potrafię go zdefiniować, jest zbyt złożone.

Nie rozumiem, przecież już jestem zwycięzca bo walczę! Jedyne co mnie może trochę ograniczać to obawy (~uczucia), że wyzwania będą za ciężkie ale to pozostałość po śniącym i wygodnym systemie, przeminą w czasie walki, a wtedy będzie już tylko radość z pokonywania trudności. Wizja wojownika, który walczy bez względu co się dzieje jest bliska mojemu ideałowi.

Zdecydowanie lepiej Żyć krwawiąc niż spać w bezsensownej i bezpiecznej wizji czekając na właściwą okazję. Sam kiedyś mówiłeś, że życie polega właśnie na wyzwaniach, im większe wyzwanie tym większy sukces po zwycięstwie i większa radość, a co jeśli się przegra? Uczestniczyć w pięknej i wielkiej bitwie to zaszczyt i nie każdy ma taką okazję. Zresztą zróbmy porównanie.

Gdzie byś wolał być:
-na polu bitwy gdzie wciąż coś się dzieje, gdzie możesz i wręcz musisz wciąż testować i poprawiać swoje skille. Czasem jest dobrze i zadajesz celne i śmiercionośne ciosy, a czasem wróg wygrywa i krwawisz, czujesz ból,
- w domu, bezpiecznie i spokojnie czytając gazetę lub oglądając TV. Możesz zadzwonić lub pójść do znajomych kiedy chcesz, masz spokój i nawet nie wiesz, że gdzieś trwa wojna. Tu maksimum szczęścia wynosi to co czułeś czyli ogromne szczęście i nie przejmowanie się niczym, brak złych uczuć ~niebo.

Co jest bliższe twojemu sercu, twojej duszy? Czujesz to prawda?
Druga opcja odpada, mogłem już poczuć ~niebo i w nim nie jestem całkowicie sobą, nie ma tam ważnej części mnie. W pierwszej opcji czuję coś, potencjał, mogę czuć, że żyję. Trzeba być silnym aby ją wybrać i trzeba być silnym aby wygrywać, a ja właśnie takich chcę być, silniejszy od swoich wrogów. Chcę niszczyć i zabijać wszystko co stoi na mojej drodze. Chcę czuć, że zwycięstwo należy do mnie.

Więc... zdecydowanie dobrze robię, że walczę aby stać się silniejszym. Czy moja wojna nigdy się nie skończy? A czy byś tego chciał czy boi się innej od "śniącego szczęścia"? Walcz, przecież wiesz... to smakuje bardzo dobrze, a przerwy? Nie mówię nie. Chcę tylko abyś wiedział kim jesteś i do czego jesteś zdolny.



~~~~~~~~
Teraz gdy to piszę to nie walczę tak aktywnie jak wtedy gdy to pisałem, gdy przeczytałem "Czy moja wojna nigdy się nie skończy?" pomyślałem, kurde, chciałbym aby tak było! Bo teraz trochę to wszystko znów się oddaliło ale aby bitwa trwała często trzeba samemu ją rozkręcić i napędzać, wtedy możemy wpływać gdzie i o co chcemy walczyć, wybierać bitwy na których nam zależy. Jeśli nie będziemy robić tego pierwszego kroku to wszystko może ucichnąć, a dotychczasowe bitwy mimo iż będą trwały to w pewien sposób staną się standardem, schematem, chyba, że naprawdę nas wciągną i będą wspaniałe... Trzeba być silnym przez cały czas co nie jest takie proste.


Co do przerw, da się je spokojnie 'realizować', jest na to czas i w sumie takie przerwy gdzie następuje pewna stabilizacja ale i lekka nuda są dobre bo pozwalają dostrzec wartość tych wspaniałych bitw. Niby całkiem klasyczny wniosek, aby docenisz szczęście trzeba poznać ból ale gdy przeżywa się to samemu to i tak myśl niech szczęście trwa cały czas wydaje się taka kusząca, a z czasem zapomnielibyśmy co tak naprawdę mamy, jakie szczęście to nam daje. Teraz gdy jest ta przerwa, tęsknię za bitwami, a w czasie bitw zastanawiam się czy dam radę lub czy będę potrafił się zatrzymać a tym czasem powinienem skupić się na wykorzystaniu każdej z tych rzeczy, przerwy - do odpoczynku i spokojnego pozostawania w formie, a bitwy do zwycięstwa i dominacji!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz