sobota, 27 listopada 2010

"Po co żyjesz?"

-"Po co żyjesz?"
-"Żyję po to aby  być szczęśliwym"

Żyję bo wierzę, że mogę być tu szczęśliwy. Być sobą w miejscu które lubię. Chociaż najpierw muszę znaleźć takie miejsce i odwagę aby być sobą przed każdym.

Sprecyzujmy to, pierwsza niech będzie wersja realistyczna, najbardziej prawdopodobna: kończę studia, znajduję siłę aby spróbować świata, jadę w parę różnych miejsc, znajduje prace które mogły by być stałymi ale obawiam się angażować w to od razu... biorę "lżejsze" zajęcia. Mija parę lat. Zauważam, że pięknie jest tam gdzie włożę trochę serca w otoczenie, a nie tam gdzie być powinno. Dokonuję wyboru na kolejne parę lat, kupuję dom w którym czuję się dobrze i podoba mi się otoczenie. Zwalniam aby zobaczyć/zastanowić się co dalej, doskwiera mi samotność, dochodzę do wniosku, że warto było by coś z tym zrobić ~Wybieram~
Następstwa są trudne do przewidzenia.

Bez względu na wybraną drogę powinienem w wieku ok. 30 lat spojrzeć z dystansem na swoje życie, zatrzymać się. W tym wieku powinienem:
-mieć "swój" dom
-mieć dość dużo kasy aby przeżyć za nią następne 70 lat albo mieć pracę którą lubię i która daje mi pewny dochód
-żyć/pracować w środowisku które lubię i które pozwala mi się rozwijać, aktywnie odpoczywać
-mieć plan na przyszłość, kolejny krok
-mieć przyjaciela/przyjaciół z którymi mogę utrzymywać częste kontakty osobiste w "realu".
-być szczęśliwym, naprawdę szczęśliwym

Jeśli któreś punkty nie będą zrealizowane należy przystąpić do ich realizacji, zaplanować i wykonać ( o ile są to mniej znaczące, mało punktów/punkt). Jeśli moje życie będzie znacznie odbiegać od tej wizji to muszę się zatrzymać i wszystko skończyć, moja przeszłość będzie tylko na papierkach, postawię linię i rozpocznę nowe życie, od nowa, skończę ze wszystkim co jest teraz. Tylko w ten sposób dam sobie szansę na zwycięstwo.
Dam sobie max 1 rok aby całkowicie zmienić swoją codzienność. Jeśli nie uda mi się oderwać, skończyć z przeszłością to znaczy że stałem się niewolnikiem świata także swojego i swoich ograniczeń, to znaczy, że umarłem..................
a skoro umarłem to nie mam nic do stracenia, więc mogę w tej chwili wziąć to co uważam za istotne i ruszyć przed siebie w poszukiwaniu zagubionej duszy. Nie stracę nic bo sam sobie wszystko odebrałem... Przecież nie ma sensu być zombiee przez następne n lat.

Żyj albo umieraj, nie udawaj, że będąc martwym jest ci dobrze. W tej chwili robisz to co powinieneś  10 lat temu, mówisz i myślisz i wiesz.

Teraz jest mój ruch i zdążę go wykonać, wybór został dokonany, nie ma innej drogi. Właśnie zaczynam od nowa. Nigdy nie jest za późno aby zacząć wygrywać.



~~~~~~~
końcówka wpisu jest pisana w tym stylem dlatego, że jak przyjdzie czas i będzie źle to ma na mnie wymusić działanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz