sobota, 6 listopada 2010

Rodzina

Gdy byłem mały to brakowało mi jej, niby ją miałem, a ni czułem się jej częścią, nie czułem się kochany. Po niedoszłej próbie samobójstwa stałem się inny, odbiłem się od bezdennego dna, wtedy mogłem liczyć tylko na siebie, a rodzina stała się dla mnie niewiele znaczącymi więzami krwi i nic więcej, stałem się zimny, tak zimny, że aż czasami mnie to przeraża.

Czas przeminą, a czas zmienia ludzi, powoli ale jednak. Kiedyś czułem, że jakbym umarł to nikt by za mną nie tęsknił, a teraz patrze na to wszystko inaczej, wiem że nie jestem obojętny wielu ludziom, wiem że mam wpływ na ich życie.

Ech przelanie na papier co się myśli nie jest proste...

Moja mama się zmieniła, nie wiem czy to z powodu naszej rozmowy, jakiś innych czynników czy tego, że dzieci chcą odejść z domu i zostanie sama. Po tylu latach nareszcie zaczynam czuć coś innego niż tylko obojętność i wrogość, takie miłe ciepło i powinienem się cieszyć, że się zmieniła tylko że teraz to ja muszę się zmienić, a to jest trudne. A może to wszystko tylko złudzenie?
Życie mi pokazało, że nie ma wielu ludzi którym można zaufać, a na zaufanie trzeba zasłużyć bez względu na to kim jesteś.

Czasem warto dać drugą szansę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz