poniedziałek, 22 listopada 2010

Wpis 15

Wierzymy w różne rzeczy, Boga, miłość, marzenia, innych ludzi... Wierzymy że bóg wybaczy nam nasze błędy, ludzie będą nas lubić, zapominamy, że 1 dobra osoba może być wyjątkiem, a Bóg...? Czy wogóle znamy religię w którą wierzymy? Ja nie znam jej zbyt dobrze. "Modlimy się", chodzimy do kościoła, a czasem nawet nie wiemy dlaczego to robimy, co jest prawdziwym powodem.

Chcąc napisać coś prostego zaczynam pisać o czymś o czym właściwie nie myślałem żeby było "epicko". Udawanie, granie czegoś przed samym sobą nic mi nie da, nie mogę oszukiwać sam siebie! Będąc sobą będę szczęśliwy. To ja mam dokonywać wyboru, a nie jakieś ego. Ono jest sztuczne, próbuje chronić mnie przed światem... ale robi to trochę nieudolnie. Próbuje też ukryć prawdę o mnie przede mną przez co jestem ślepy na własne słabości, wady. Bez niego byłbym... nie wiem jaki. Zapewne byłbym szczęśliwy ale też bardziej podatny na ataki. Ego to tarcza która chroni nas przed "życiem", przed światem i niszczy naszą prawdziwą osobowość, a raczej powoduje, że chowa się ona coraz głębiej. Czasem jestem w stanie poczuć swoją prawdziwą osobowość i jest ona piękna.

A wracając do ~ przesłania, nie ważne jest to co udajemy (chociaż też ma znaczenie), robimy jaki symbol nosimy na szyi lub palcu, znaczenie ma to co nosimy w sercu... czasem pustym bo zapomnianym....



~~~~~~~
Tak sobie myślę, że czasem robię coś co myślę, że powinienem zrobić, ewentualnie sztucznie ograniczam swój wybór jak mam spędzać wolny czas choć mam nieograniczone możliwości. Nie słucham "wewnętrznego uczucia".

2 komentarze:

  1. Reliverte, pisz dalej: masz ciekawe spostrzezenia, moim zdaniem bardzo dojrzale jak na swoj wiek (strzelam: 22-23 lata?).

    Mysle, ze ego jest rownie potrzebne jak "osobowosc" (Jung za Freudem nazywaja ja "id"): rzeczywiscie chroni nas przed swiatem a czesto przed nami samymi. Taka ochrona jest potrzebna: wiekszosc ludzi otwarcie sie osoby na innych -pokazanie swego "ja" (z calym dobrodziejstwem inwentarza) - traktuje jako slabosc, nieudacznictwo etc. Wiekszosc ludzi zyje nieswiadoma swojego ja, gdyz walczy o przetrwanie; rozpatruje swiat w kategoriach win-loose.

    Moim zdaniem swiadomosc siebie mozna nabyc wtedy, gdy sie zaspokoi swoje podstawowe potrzeby (kazdy ma inne priorytety: bezpieczenstwo, status, czas dla siebie itd.) - dopiero czlowiek, ktory je zaspokoil moze zaczac zastanawiac sie nad abstrakcjami, ktore zaprzataja umysl i cialo tak dalece, ze przecietnemu czlowiekowi walczacemu o byt nie wystarcza na to czasu i sil. Dlatego tez mysle, ze spoleczenstwa dobrobytu, zwlaszcza zachodniej Europy, sa tak wyluzuowane: ludzie sa szczesliwsi, bo moga pokazywac swoje ja, byc soba (czy to gejem, czy zbieraczem zelkow, czy podroznikiem i gawedziarzem), bo maja takie mozliwosci (czas, pieniadze, bezpieczenstwo...) i nie musza walczyc o byt.

    Jesli chodzi o mnie, to ja przyjalem filozofie podzialu (co prawda od niedawna, ale radykalnie wdrozona): dla bliskich i przyjaciol jestem "ja" (wyobraz sobie zdziwienie przyjaciol po x latach, sadzacych, ze przybrana dotychczas przeze mnie poza to "ja", a od teraz okazuje sie zupelnie cos innego), dla obcych pokazuje ciut wiecej niz poprzednio "ja", ale zawsze koryguje swoje zachowanie ku ego jesli zobacze, ze chca mnie wydymac. Prosciej, nazwalbym ta filozofie: swoi-obcy. Dla swoich (naprawde niewielu)-ja, dla obcych (prawie wszyscy)-ego i przybrana, dobrze wycwiczona przez lata maska.

    Pozdro,

    Allegri

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za komentarz, wiek prawie się zgadza, wkrótce będę miał 22 lata ;)

    Zgadzam się z tym że trzeba mieć zaspokojone podstawowe potrzeby aby mieć czas i ochotę na odkrywanie siebie.

    Co do filozofii swoi-obcy to w moim przypadku też coś takiego jest tylko że swoi ogranicza się do 1, 2 osób, reszta zna mnie powierzchownie, nie wiedzą lub nawet nie chcą wiedzieć co myślę, a ja nie zamierzam na siłę im pokazywać kim jestem. Zresztą pokazywanie kim się jest nie jest takie łatwe, niektórych przeraża moje odmienne zdanie bo nie jestem "jak wszyscy", a ja mimo wszystko obawiam się odrzucenia. Wciąż potrzebuję zapewnić sobie "czas, pieniądze, bezpieczeństwo..." by móc być swobodnym w stosunku do otoczenia. Mam nadzieję że kiedyś będę miał siłę być sobą w każdej sytuacji.

    OdpowiedzUsuń