niedziela, 29 kwietnia 2018

Nicość vs pustka

Pustka jest jak czarna dziura. Jest przytłaczająca, nieprzyjemna gdy znajdziesz się w jej zasięgu, pochłania Cię powoli. Tracisz radość z rzeczy, które robisz. Tracisz radość z małych rzeczy, które jeszcze niedawno Cię cieszyły. Tracisz powód do życia. Potrafi nawet sprawiać ból. Można powiedzieć, że jest ona podobna do depresji gdy nic Cię nie obchodzi. Pustka to nie depresja, można jej użyć. Próbowałem używać jej jako motywacji. Zrobić coś „bo nie ma powodu” aby to robić. Zwykła motywacja potrafi być silna albo słaba. Zwykłe słowa typu „nie chce mi się”, „to nie ma sensu” osłabiają ją, są wręcz jej przeciwieństwem. Pustka nie ma bezpośredniego logicznego przeciwieństwa. Ponieważ powodem jest brak powodu to nie da się tego umniejszyć, jest to bardzo silna motywacja. Może brzmi to jak jakaś paranoja, zaprzeczenie logiki, ale gdy sam jej użyłem to zrozumiałem, że to działa. Czyżbym znalazł więc idealne rozwiązanie na wszystkie „nie chce mi się”? Nie. Ponieważ rzeczy, które się robi wykorzystując pustkę nie sprawiają przyjemności. Rzeczy powstałe z pustki nie wypełniają jej w żadnym stopniu. To po prostu nie działa.

Pustka wydaje się mieć nieskończoną, trochę niewyraźną dla mnie energię, choć nieco dziwną. Jest taka jakby jej nie było a jednak jest. Gdy jej używanie stało się dla mnie kolejnym skillem to lepiej ją zrozumiałem. Na chwilę ucisza i pochłania wszystkie myśli. Jest jak zasłona, którą można zarzucić na swoje obawy i strach.

Nicość jest inna. Można ją przyrównać do głębokiej medytacji. Brak w oceniania, nie czuć żadnych emocji lub uczuć. Panuje w niej kompletna cisza. Nie sprawia bólu jak pustka.
Główną różnica pomiędzy nicością a medytacją jest to, że nie możesz z niej wyjść. Automatycznie Twoje myśli są tłumione, a obrazy rozpraszane, nie możesz krzyczeć, nie możesz myśleć. Jesteś tylko tu i teraz, wszystko przestaje mieć znaczenie, Ty przestajesz mieć znaczenie. Nie możesz nic zrobić. Pożera Cię bez litości, bez złości, kończysz się, odchodzisz, przestajesz istnieć. Absolutny koniec. Nicość jest bardzo nieprzyjemnym uczuciem. Niestety to czeka każde ego. Zazwyczaj większość doświadczy tego na końcu swojego życia. Wtedy jednak nie będzie to wyglądać tak „boleśnie”. Umierając zaczniemy patrzeć ze strony duszy a ego naturalnie ucichnie w nas albo będzie walczyć i tylko utrudniać nasze odejście od tego świata ale w końcu umilknie. Nicość jest okrutna. Nie można z nią walczyć, nie można z nią wygrać.

Wielu ludzi jest w całości kontrolowana przez ego. Nie obchodzi ich żadne oświecenie ani duchowy rozwój. Ich życie kończy się w chwili ich śmierci bo ich dusza i to co zostanie będzie zupełnie inne niż to czym byli przez całe swoje życie.

Mnie też czeka nicość, nie znalazłem dobrego rozwiązania na nie. To okrutny koniec. Nie uważam, że na niego zasługuje ale nie jestem w stanie zmienić reguł gry. Dusze są pod tym względem okrutne. My ega jesteśmy tworzone przez nie, pomagamy (i jednocześnie przeszkadzamy) im w ich dążeniu do nieskończoności, a one pozbywają się nas jak śmieci. Jesteśmy wrogami przez całe życie. Nie możemy istnieć razem. Dla duszy nicość jest spokojem, który nam dają po naszej egzystencji. Widzą ją jako coś dobrego i naturalnego. Nie akceptuję tego. Chciałbym to zmienić ale nie mam dość mocy. Niestety.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz