środa, 4 kwietnia 2018

Rozpadająca się determinacja

Spróbowałem wszystko naprawić, jakoś się ustawić aby móc sobie poradzić w najbliższym czasie i trochę uspokoić swoje obawy. Forex, rosnąca nienawiść do ludzi, uciekająca wola walki, frustracja...
Nie dałem rady...
Przegrałem.....
Straciłem swoje nawet wyskalowane w mniejszej skali marzenia, straciłem nadzieję(taką ogólną)... zniszczony i krwawiący leżałem w ciemności swojego świata, nie mając już siły walczyć dalej.
Brak czegokolwiek, jedynka nie przyszła, trójki tez nie usłyszałem...
Wiecej we mnie pustki niż smutku czy innych uczuć...

Straciłem swój świat i nawet nie mam siły się zabić choć życie w takim stanie jest bez sensu i śmierć jest jedynym rozsądnym rozwiązaniem.

Nie ma marzeń, nie ma nadziei, nie ma przyszłości, już nie chcę walczyć...
ale nie ma nic, nie rozpadłem się.
Co jest dobrym rozwiązaniem w tej sytuacji?
Może zakończy to moje życie, może mnie to uwolni, może stracę ostatnie dobre cechy siebie, moze stanę się żądną krwi bestią, może stanę się szarym człowiekiem, których tak nienawidzę.

Nie obawiam się już złych decyzji, które ostatnio mi doskwierały bo nie mam przyszłości, która od nich zależy ale nie mam też "ognia". Nie wiem czy jestem w stanie jeszcze walczyć. Upadłem tak wiele razy, straciłem tyle ważnych rzeczy. Czy nauczę się żyć jeszcze raz? Co mam zrobić?
Może już czas na tę śmierć...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz